Nagle złapał mnie za rękę i przyparł do ściany. Zamknął drzwi, a ja nie miałam jak wydostać się z jego objęć. Na przemian spoglądał w moje oczy i na moje usta. W końcu zatrzymał wzrok na oczach.
- Harry... - powiedziałam cicho.
- Tak kochanie ? - oblizał swoje usta.
- Kochanie ?!
- Myślałem, że jesteśmy tylko przyjaciółmi, ale jeśli chcesz czegoś więcej...
- C-co ?! - nie wiedziałam skąd wpadł na taki pomysł.
- Nie wstydź się, Niall mi o wszystkim powiedział... - próbował mnie pocałować.
- Harry...NIE ! Nie rozumiesz ! - krzyknęłam.
- Wszystko rozumiem - szepnął mi do ucha - Wszystko.
- O co ci chodzi ?! Co Niall powiedział ?!
- Że ci się podobam...więc jednak.
- Co ?! Nie, nie, nie. Musiałeś coś przekręcić. Nie podobasz mi się.
- Oh... - zrobił smutną minę.
- Znaczy...kocham cię...jak brata - chciałam zakończyć temat.
- Ale Niall mówił, że... - w końcu mnie puścił.
- Tak wiem. To wszystko moja wina - powiedziałam.
- Nie możesz tak mówić.
- Ale to prawda. Ja powiedziałam Niall'owi, że mi się podobasz, tylko po to, żeby... - urwałam zdanie.
- Żeby...? - czekał, aż je dokończę.
- Nie...nieważne.
- Powiedz.
- Nie mogę. Przepraszam Harry.
- Proszę - nalegał. - Jesteśmy przyjaciółmi, tak ?
- No...
- Więc powiedz, nikomu tego nie zdradzę. Przysięgam - obiecał.
- Bo...chyba...podoba mi się Louis. Nie wiem, co zrobić. On mnie nie kocha.
- Hahahah. Zabawna jesteś - zaczął się śmiać. - Dawno nie widziałem go tak zakochanego, mówię serio.
- Nie wierzę.
- Nie to nie. Ja wiem lepiej.
- Muszę już iść. Cześć.
- Pa Sue - przytulił mnie. - Przemyśl to, co powiedziałem.
- Ta... - wyszłam.
Pokierowałam się do domu. Nie miałam nic do robienia. Zupełnie nic. Zajrzałam do skrzynki na listy i wyciągnęłam jeden. Od rodziców. Treść brzmiała:
"Plany się skomplikowały. My nie możemy do was wrócić, ale wy możecie do nas przyjechać. Znaczy się, tylko Alice. Ty zaopiekuj się domem. Spakuj rzeczy Ali i poleć z nią do Barcelony. Potem ty sobie wrócisz, a Alice zostanie z nami do odkręcenia sprawy.
Mama i Tata"
'Tata' ?! Niech oni sobie nie żartują, dla mnie to zawsze będzie ochydny Steve, który ukradł mi mamę. Czyli muszę lecieć do Barcelony, po to, żeby odprowadzić Alice do rodziców. Ugh. No niestety, muszę. Spakowałam rzeczy jedenastolatki i wykupiłam dwa bilety. Lot miał się odbyć następnego dnia, dlatego wieczorem poszłam się przejść. Szłam tak sobie i szłam, nagle ktoś przez przypadek szarpnął mnie za ramię.
- Oj ! Przepraszam - powiedział.
- Nieszkodzi.
- WoW...to ty.
- ?
- Przejdziemy się ? - zaproponował.
- Nie znam cię - odmówiłam.
- Znamy się z gimnazjum. George Shawty. Kojarzysz ?
- Em...tak ! Pamiętam cię. Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi.
- Tak. Fajnie, że znowu...na siebie wpadliśmy - uśmiechnął się szeroko.
- Pewnie ! - od razu zrobiło mi się weselej.
- To...idziemy ?
- Gdzie ?
- No nie wiem. Może do mnie ?
- Chętnie. Chodźmy.
George to mój dawny przyjaciel. Według mnie: najsłodsza osoba na świecie. Kilka słów o nim:blondyn, ma turkusowe oczy, w miarę wysoki. Szłam tak sobie z nim. Dokłanie pamiętałam o nim wszystko. Dotarliśmy do jego domu. Nic tam się nie zmieniło, nic.
- Boże - patrzył na mnie. - Dopiero teraz zauważyłem, jaka jesteś ładna.
- Podrywacz jak zwykle - byłam do tego przyzwyczajona.
- Nie prawda - zaprzeczył.
- Nie wcale...znam cię, jak nikt inny.
- No tak. Hm...nikogo nie ma. Dziwne...jesteśmy sami.
- Jak to brzmi...rawr - przy George'u nigdy nie byłam spięta.
- Hah, c'nie ? Lubię być sam na sam z dziewczyną - spokojnie, on zawsze był taki 'dziki'.
- A ja lubię być sam na sam z chłopakiem - przygryzłam wargę.
- To...co chcesz robić ? - szepnął mi do ucha.
- A co ty chcesz robić ? - objęłam go wokół szyji i zaczęłam bawić się jego blond włosami.
- Ja wiem już co chcę robić...
- No słucham. Powiedz co.
- Ty wiesz... - złapał mnie w pasie.
- Wiem wszystko - wspomniałam już, że kiedyś byliśmy razem ?
- Pocałuj mnie.
- Ty to zrób.
- Nie, ty.
- Zmuszasz mnie ?
- Nie
- Tak
- Ty tego chcesz, więc w niczym cię nie zmuszam.
- Nie umiesz czytać w myślach.
- Umiem - zawsze był uparty.
- No okay. Umiesz - przyznałam mu rację.
- Koniec gadania. Pocałuj mnie wreszcie - nalegał.
- Nic ci się nie stanie, gdy chwilkę poczekasz.
- Tak dawno nie czułem twojego dotyku, tak dawno nie czułem twojego oddechu, tak dawno się nie całowaliśmy. Brakowało mi ciebie.
Wypełniłam życzenie i namiętnie go pocałowałam.
- George...
- Tak aniołku ?
- Kocham cię - wyznałam.
- Ja ciebie też.
- Nie zostawisz mnie, prawda ?
- Nie, nigdy.
- Dziękuję.
.....
* * * * * * * * * *
Zapraszam do lajkowania naszej stronki na fb: www.facebook.com/JaramSieOneDirectionJakLiamWidelcami oraz do wysyłania nam Waszych imaginów na: jaramsieonedirection001@gmail.com :***
Love u all ♥
- Puf ^.^