Zaczął szperać w wewnętrzneju kieszeni od kurtki.
- Mam !
- Co to jest ? - spytałam.
- Em...to jest naszyjnik.
- Dlaczego mi go kupiłeś ?
- Bo Lou powiedział, że niedawno zachowywałem się wobec ciebie źle...byłem pijany. Przepraszam.
- A no tak - przypomniałam sobie tamto zajście.
- Założę ci go - wyjął błyszczący przedmiot z kasetki, odgarnął włosy z moich ramion i zapiął naszyjnik wokół mojej szyji.
- Dziękuję.
- Nie ma za co. Drobiazg - był skromny.
- Może i tak, ale ten 'drobiazg' jest przecudny - przytuliłam go mocno okazując wdzięczność. - W ogóle co ty tu robisz ?
- Ja jestem tu często. Lubię to jeziorko, ten klimat - wytłumaczył mi.
- Aha.
- Nie chcę myśleć, co by się stało gdybym tu nie był...
- Nie byłoby też już mnie.
- Chodźmy stąd - oznajmił Harry.
- Czemu ? Przecież lubisz to miejsce...
- Teraz już nie - złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę miasta.
W końcu wróciliśmy do Londynu. Przyszedł do mnie sms od Lou z treścią: "Przyjdź do mnie misiu. Tak bardzo chcę cię zobaczyć ♥"
- Od kogo ? - spytał loczek.
- Od Lou.
- Co się stało ?
- Chce, żebym do niego przyszła - oznajmiłam.
- Aha...no to pa Susan.
- Cześć.
Harry pocałował mnie w policzek i po pożegnaniu, od razu ruszyłam w stronę domu Louis'a. Jakoś go znalazłam. Zapukałam do drzwi. Nikt nie otwierał. Zapukałam jeszcze raz. Nic. Pociągnęłam za klamkę. Drzwi były otwarte więc weszłam bez pytania. Wydawało się jakby nikogo nie było. Zwykły, ten sam co przedtem dom...ale na ziemi usypane były płatki róż. Do dziś nitk nie wie, co to miało znaczyć. Poszłam po nich tak, jak prowadziła 'droga', czyli na górę. Nikogo nie było ani w łazience, ani w sypialni. Pozostały tylko do sprawdzenia jedne zamknięte drzwi. Złapałam klamkę, i lekko popchnęłam drzwi w celu ich otworzenia. Moimi oczyma ukazał się Lou. Kto inny miał to być ? Nie wiem, ale to był jednak Louis. Był ubrany tak jak zwykle: bluzka w paski, szelki, Vansy...tylko jedna rzecz w nim się różniła...miał gitarę. W ogóle ten pokój był jakiś dziwny. Była w nim perkusja, pianino, studio nagraniowe. Kim do cholery on jest ? Nikt mi nie powie, że to piosenkarz czy coś...nie uwierzę w takie żarty. Zaczął śpiewać jakąś piosenkę. Nie znałam jej, ale podobało mi się to. Ładnie zaśpiewał. Tylko: Po co ??? Nie wiem. Po około minucie skończył. Odłożył gitarę na miejsce, zbliżył się i spojrzał mi prosto w oczy.
- Cześć Sue - powitał mnie przytulasem.
- Hey. Ładnie śpiewasz...i grasz...w ogóle jesteś wspaniały - tego ostatniego nie miałam zamiaru powiedzieć.
- Wspaniały ? Oh, miło mi. Fajnie, że według ciebie, jestem...wspaniały - szeroko się uśmiechnął.
- Nie o to chodzi...
- Haha, a o co ? - pytał.
- W sensie, że... - nie mogłam znaleźć odpowiedniego słowa - ...że wspaniale śpiewasz i grasz. Słodki jesteś - kolejny raz powiedziałam to, czego nie chciałam powiedzieć.
- No wieeem. Ale ty słodsza - spoglądając prosto w moje oczy, poczułam jego oddech. Szykował się do pocałunku, ale odwróciłam się od niego bo nie miałam na to ochoty.
- Em...no więc. Chciałem ci to pokazać - podał mi gazetę.
- No ale po co ? - nie mogłam zaczaić, o co mu chodzi.
- Zobacz - wskazał palcem na kolorowy artykuł.
- Cholera - ujrzałam...MNIE ?!...no i Lou jak chodziliśmy po parku.
- Nom.
- Ale...ale jakim cudem ?! - nie mogłam w to uwierzyć.
- Paparazzi nas nakryli.
- Paparazzi ?! Jezu, gościu, o co ci chodzi ?!?!
- O nic...po prostu zrobili nam zdjęcia - wytłumaczył.
- Przecież...nie jestem jakaś sławna...ty też nie. Jakim cudem znajdujemy się na okładce gazety ?!
- Chyba...chyba nie znasz mnie wystarczająco. Jestem sławny... - nastała cisza.
- Ty...jak to ?!
- Pamiętasz Harry'ego ? - spytał.
- Tak, jak mogłabym zapomnieć...
- No więc...on, ja i jeszcze trzech innych gości...mamy zespół...raczej boyband - tłumaczył się.
- Dlaczego nic o was nie wiedziałam ?! Dlaczego mi nie powiedziałeś ?! - pytałam.
- Żeby sprawdzić, czy kochasz mnie za sławę, czy za to jaki jestem.
- Louis...ja nie wiem, czy cię kocham - dałam mu do zrozumienia.
- Ale czujesz coś do mnie, prawda ? - za wszelką cenę chciał to wiedzieć.
Oczywiście wtedy, w najbardziej nieodpowiednim momencie, zaniemówiłam. Tak naprawdę to czułam coś do niego ale bałam to powiedzieć.
- Prawda Sue ? - czekał, aż odpowiem.
- N-nie - i w tamtym momencie popełniłam największy błąd ever.
Louis widocznie posmutniał. Widaćbyło na kilometr.
- Przepraszam Lou - objęłam go rękoma przybliżyłam do siebie i mocno przytuliłam BooBear'a.
- Susan...
- Tak ?
- Dalej będziemy przyjaciółmi ?
.....
* * * * * * * * * *
Zapraszam do lajkowania naszej stronki na fb: www.facebook.com/JaramSieOneDirectionJakLiamWidelcami oraz do wysyłania nam Waszych imaginów na: jaramsieonedirection001@gmail.com :***
Love u all ♥
- Puf ^.^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz