poniedziałek, 2 września 2013

2.

Poczułam ciepły dotyk ręki bruneta, obejmującej moją talię. W końcu zasnęłam. Rano chłopaka nie było w pokoju. Wstałam z łóżka i udałam się na dół po schodach. Sręciłam w prawo, szykując się do wyjścia, aż na niego natrafiłam. Był bez koszulki, mogłam więc obejrzeć jego wytatuowane ciało. Nie wiedząc, dlaczego, zaczęłam to robić. Nagle chłopak zaczął się śmiać. Jego prawa ręka powędrowała na mój policzek, a jego usta chciały mnie pocałować. Ja lekko go od siebie odsunęłam i skierowałam się w stronę drzwi.
- Em...co ty robisz ? - spytał.
- Wychodzę.
- A gdzie pójdziesz ? - coś miał z tymi niekończącymi się pytaniami.
- Do domu - odpowiedziałam cicho.
- Nie roumiem. Wczoraj mówiłaś, żebym nie odwoził cię do domu...
Poczułam się trochę dziwnie.
- To ma związek z ręką, tak ? - nie przestawał.
Spojrzałam na lewą, zabandażowaną rękę, a moje oczy znów zrobiły się szklane i przepełnił się łzami.
- Zostań, proszę - powiedział, po czym mocno mnie przytulił, tak, jakbyśmy znali się co najmniej kilka dobrych lat.
- Po co...? - zaczęłam płakać.
- Nie będziesz sama, a ja ci pomogę - podniósł mnie i posadził na kuchennym blacie.
Naprawdę nie chciałam wracać do domu, ale też nie chciałam mu się narzucać.
- No więc zostajesz - uśmiechnął się.
Zeskoczyłam z blatu. Brunet zrobił śniadanie. Zjedliwszy, zaczął już obmyślać plan na cały dzień, a nawet więcej:
- No to gdzie chcesz iść na poprawę humoru ? - spytał.
- Nigdzie - jego pytania na maksa mnie wkurzały.
- Ja mam lepszy plan. Najpierw pójdziemy do galerii, kupię ci coś, to podobno pomaga. Potem skoczymy sobie do lodziarni a później odniesiemy do domu zakupy. Wieczorem zrobimy sobie mały spacer po parku. Jutro... - nie dokończył, bo mu przerwałam:
- Nie będzie żadnego jutro. Dziś wracam do domu - rzekłam dość stanowczo.
- Aha...no ale zrealizujemy chociaż dzisiejszy plan, c'nie ? - puścił do mnie oczko.
- Bardzo chętnie, ale myślę, że nie. Nie znam cię, nie wiem o tobie NIC. Poza tym nie wzięłam ze sobą portfela - próbowałam zakończyć temat rozmowy.
- Tym lepiej. Ja zapłacę - chłopak nie dawał za wygraną.
- Nie pozwolę na to, żebyś wydawał na mnie kasę.
- Pozwolisz - droczył się ze mną.
- Nie będziesz...
- Ciii - szepnął brunet, kładąc palec na moich ustach, żebym przestała już cokolwiek mówić. - No jak nie masz nic przeciwko, to się szykuj.
Pomimo zmęczenia, wykonałam polecenie i już po około piętnastu minutach byliśmy w galerii. Nie chciało mi się tam siedzieć, dlatego nie byliśmy tam aż tak długo. Brunet, którego nadal nie znałam imienia, nosił kilka toreb. Nie wiedziałam, co kupił, co w nich jest, czy dla kogo. Uznałam więc, że kupił to po prostu dla siebie. Następny przystanek. Lodziarnia. Tam było już trochę milej, chociaż nie wiele rozmawialiśmy. Według jego planu, odłożyliśmy zakupy w domu i udaliśmy się do parku. Tam było zdecydowanie milej. Przez chłopaka wreszcie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Nagle zaczął padać deszcz.
- Ugh, deszcz. Muszę iść - powiedziałam.
- Odprowadzę cię.
- Nie trzeba. Mieszkam z ulicę stąd - upierałam się.
- Poczekaj. Zanim pójdziesz...
- No... - próbowałam dowiedzieć się, o co mu chodzi.
- Kocham cię - wyznał.
- Oh, nie wiem co powiedzieć.
- To nic nie mów. Nie oczekuję, że powiesz "Ja ciebie też" czy coś w tym stylu.
- To dobrze - uśmiechnęłam się do niego.
- Tym razem nie odepchniesz mnie, jak cię pocałuję ? - deszcz padał jeszcze mocniej.
- Nie.
- To co tak stoisz jak dreffno ?
- No wiem. Jestem zszkowana - tłumaczyłam się.
- Zobacz... - brunet złapał moje obie ręce i oplótł je sobie wokół szyji. - Teraz przybliż mnie do siebie.
- Eeee... - powoli zaczęłam go do siebie 'przybliżać'.
- Co ty taka delikatna, mocniej - uśmiechnął się, po czym przygryzł dolną wargę.
Już po chwili patrzyliśmy sobie prosto w oczy.
- Na to czekałem - szepnął brunet.
Delikatnie mnie pocałował, chcąc sprawdzić, czy ja też tego chcę. Gdy to wyczuł, kolejny pocałunek był już bardziej namiętniejszy. Staliśmy tak sobie na środku parku, cali przemoczeni, całując się. Zdawało mi się, że on jeszcze nie chciał tego kończyć, ale ja na serio musiałam już iść. Każdy kolejny jego całus był bardziej namiętny. W końcu udało mi się od niego odkleić. Moja mina przypominała: "Hm...co się przed chwilą do cholery stało ?!", ale poznając po jego minie, wywnioskowałam, że mu się podobało i ma ochotę na więcej. Szłam już w kierunku domu, gdy on dał mi małą karteczkę. Weszłam do swojego pokoju, i spostrzegłam, że nie przeczytałam co jest na kartce.....

Poczekam z kilka dni, zanim dodam następną część...będzie bardziej tajemniczo, bo nawet nie wiecie o kim jest ten imagin. Liam ? Louis ? Harry ? A może Justin Bieber ;D ?
Ale jam zła, hahah ;p
Love u all ♥

* * * * * * * * * *

Zapraszam do lajkowania naszej stronki na fb: www.facebook.com/JaramSieOneDirectionJakLiamWidelcami  oraz do wysyłania nam Waszych imaginów na:  jaramsieonedirection001@gmail.com   :***

- Puf ^.^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz