piątek, 4 października 2013

10.

Nagle złapał mnie za rękę i przyparł do ściany. Zamknął drzwi, a ja nie miałam jak wydostać się z jego objęć. Na przemian spoglądał w moje oczy i na moje usta. W końcu zatrzymał wzrok na oczach.
- Harry... - powiedziałam cicho.
- Tak kochanie ? - oblizał swoje usta.
- Kochanie ?!
- Myślałem, że jesteśmy tylko przyjaciółmi, ale jeśli chcesz czegoś więcej...
- C-co ?! - nie wiedziałam skąd wpadł na taki pomysł.
- Nie wstydź się, Niall mi o wszystkim powiedział... - próbował mnie pocałować.
- Harry...NIE ! Nie rozumiesz ! - krzyknęłam.
- Wszystko rozumiem - szepnął mi do ucha - Wszystko.
- O co ci chodzi ?! Co Niall powiedział ?!
- Że ci się podobam...więc jednak.
- Co ?! Nie, nie, nie. Musiałeś coś przekręcić. Nie podobasz mi się.
- Oh... - zrobił smutną minę.
- Znaczy...kocham cię...jak brata - chciałam zakończyć temat.
- Ale Niall mówił, że... - w końcu mnie puścił.
- Tak wiem. To wszystko moja wina - powiedziałam.
- Nie możesz tak mówić.
- Ale to prawda. Ja powiedziałam Niall'owi, że mi się podobasz, tylko po to, żeby... - urwałam zdanie.
- Żeby...? - czekał, aż je dokończę.
- Nie...nieważne.
- Powiedz.
- Nie mogę. Przepraszam Harry.
- Proszę - nalegał. - Jesteśmy przyjaciółmi, tak ?
- No...
- Więc powiedz, nikomu tego nie zdradzę. Przysięgam - obiecał.
- Bo...chyba...podoba mi się Louis. Nie wiem, co zrobić. On mnie nie kocha.
- Hahahah. Zabawna jesteś - zaczął się śmiać. - Dawno nie widziałem go tak zakochanego, mówię serio.
- Nie wierzę.
- Nie to nie. Ja wiem lepiej.
- Muszę już iść. Cześć.
- Pa Sue - przytulił mnie. - Przemyśl to, co powiedziałem.
- Ta... - wyszłam.
Pokierowałam się do domu. Nie miałam nic do robienia. Zupełnie nic. Zajrzałam do skrzynki na listy i wyciągnęłam jeden. Od rodziców. Treść brzmiała:
"Plany się skomplikowały. My nie możemy do was wrócić, ale wy możecie do nas przyjechać. Znaczy się, tylko Alice. Ty zaopiekuj się domem. Spakuj rzeczy Ali i poleć z nią do Barcelony. Potem ty sobie wrócisz, a Alice zostanie z nami do odkręcenia sprawy.
Mama i Tata"
'Tata' ?! Niech oni sobie nie żartują, dla mnie to zawsze będzie ochydny Steve, który ukradł mi mamę. Czyli muszę lecieć do Barcelony, po to, żeby odprowadzić Alice do rodziców. Ugh. No niestety, muszę. Spakowałam rzeczy jedenastolatki i wykupiłam dwa bilety. Lot miał się odbyć następnego dnia, dlatego wieczorem poszłam się przejść. Szłam tak sobie i szłam, nagle ktoś przez przypadek szarpnął mnie za ramię.
- Oj ! Przepraszam - powiedział.
- Nieszkodzi.
- WoW...to ty.
- ?
- Przejdziemy się ? - zaproponował.
- Nie znam cię - odmówiłam.
- Znamy się z gimnazjum. George Shawty. Kojarzysz ?
- Em...tak ! Pamiętam cię. Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi.
- Tak. Fajnie, że znowu...na siebie wpadliśmy - uśmiechnął się szeroko.
- Pewnie ! - od razu zrobiło mi się weselej.
- To...idziemy ?
- Gdzie ?
- No nie wiem. Może do mnie ?
- Chętnie. Chodźmy.
George to mój dawny przyjaciel. Według mnie: najsłodsza osoba na świecie. Kilka słów o nim:blondyn, ma turkusowe oczy, w miarę wysoki. Szłam tak sobie z nim. Dokłanie pamiętałam o nim wszystko. Dotarliśmy do jego domu. Nic tam się nie zmieniło, nic.
- Boże - patrzył na mnie. - Dopiero teraz zauważyłem, jaka jesteś ładna.
- Podrywacz jak zwykle - byłam do tego przyzwyczajona.
- Nie prawda - zaprzeczył.
- Nie wcale...znam cię, jak nikt inny.
- No tak. Hm...nikogo nie ma. Dziwne...jesteśmy sami.
- Jak to brzmi...rawr - przy George'u nigdy nie byłam spięta.
- Hah, c'nie ? Lubię być sam na sam z dziewczyną - spokojnie, on zawsze był taki 'dziki'.
- A ja lubię być sam na sam z chłopakiem - przygryzłam wargę.
- To...co chcesz robić ? - szepnął mi do ucha.
- A co ty chcesz robić ? - objęłam go wokół szyji i zaczęłam bawić się jego blond włosami.
- Ja wiem już co chcę robić...
- No słucham. Powiedz co.
- Ty wiesz... - złapał mnie w pasie.
- Wiem wszystko - wspomniałam już, że kiedyś byliśmy razem ?
- Pocałuj mnie.
- Ty to zrób.
- Nie, ty.
- Zmuszasz mnie ?
- Nie
- Tak
- Ty tego chcesz, więc w niczym cię nie zmuszam.
- Nie umiesz czytać w myślach.
- Umiem - zawsze był uparty.
- No okay. Umiesz - przyznałam mu rację.
- Koniec gadania. Pocałuj mnie wreszcie - nalegał.
- Nic ci się nie stanie, gdy chwilkę poczekasz.
- Tak dawno nie czułem twojego dotyku, tak dawno nie czułem twojego oddechu, tak dawno się nie całowaliśmy. Brakowało mi ciebie.
Wypełniłam życzenie i namiętnie go pocałowałam.
- George...
- Tak aniołku ?
- Kocham cię - wyznałam.
- Ja ciebie też.
- Nie zostawisz mnie, prawda ?
- Nie, nigdy.
- Dziękuję.
.....

* * * * * * * * * *

Zapraszam do lajkowania naszej stronki na fb: www.facebook.com/JaramSieOneDirectionJakLiamWidelcami  oraz do wysyłania nam Waszych imaginów na:  jaramsieonedirection001@gmail.com   :***

Love u all ♥
- Puf ^.^

sobota, 28 września 2013

9.

W pewnej chwili wyrwałam Zayn'owi telefon z ręki.
* przez telefon *
- Nie przyjdę ! Okey ?! - Louis krzyczał.
- Lou... - powiedziałam cicho.
- Mówię, że nie...chwila...Sue ? - wtedy się uspokoił.
- Proszę przyjdź...
- Po co ?! - spytał.
- Jeszcze się pytasz ?! Za pół godziny gracie koncert - wyjaśniłam.
- No i ?
- Chyba nie chcesz zawieść swoich fanów, prawda ?
- Prawda...
- Proszę Lou. Wróć - próbowałam go przekonać i faktycznie to się udało.
- No dobra. Zaraz będę.
- Pa.
Zakończyliśmy rozmowę i razem chłopakami czekałam na Louis'a. W końcu zostało 5 minut do wyjścia na scenę. Powoli traciłam nadzieję, że BooBear jednak przyjdzie. Stałam obok sceny wraz z rozhisteryzowanymi fankami. Nie podejrzewałam, że jest ich aż tak wiele ! WoW...ich było tysiące ! Ale w tej chwili zależało mi tylko na nim, na Louis'ie. Przyjdzie, czy nie ? Eh...wtedy jeszcze tego nie wiedziałam. Nagle zaczął się koncert. Miałam nadzieję, że Lou przyszedł, ale...niestety. Ujrzałam tylko czterech chłopaków: dobrego Liam'a, miłego Zayn'a, uroczego Harry'ego i kochanego blondaska, Niall'a. Louis'a nigdzie nie widziałam...niestety. Poszłam spowrotem za kulisy. Usiadłam na stołku. Mała łezka spłynęła po moim policzku. Nagle ktoś, a raczej osoba siedząca obok, otarł ją. Spojrzałam na tę osobę. Tajemniczy chłopak w masce ? Eee...to wydawało się trochę dziwne i nienaturalne. Chwila ! Ten 'ktoś' nie miał na sobie skarpetek. To Lou !!! Po chwili zdjął maskę i mogłam zobaczyć jego śliczną twarz. - Nie chcę, żebyś przeze mnie płakała... - powiedział.
- Lou ? - wciąż nie wierzyłam, że jednak przyszedł.
- To ja !
- Idź na scenę, chłopcy zaczęli bez ciebie.
- Wiem. Chwilkę się spóźniłem. Do zobaczenia kochanie - dał mi buziaka w polik i ruszył na scenę. Po koncercie zeszli do mnie za kulisy. Każdy po kolei mnie przytulił: Hazz, Liam, Niall, Zayn...a gdzie Lou ? Zaniepokoiłam się. Po kilku chwilach odnalazłam Louis'a. Siedział sobie na krześle ze smutną miną. Przykry widok. Bardzo. Od razu mnie też zrobiło się smutmo. Usiadłam obok niego i spytałam:
- Co się dzieje ?
- Nic - odpowiedział obojętnie.
- Ta...nic. Gadaj, o co chodzi - prosiłam.
- ...nie...Sue...nie rób mi tego.
- Czego niby ? - spytałam kolejny raz.
- No właśnie tego.
- Uhm...aham.
Po długiej chwili ciszy odparł:
- O boże...twoje usta - dziwnie na nie patrzył.
- Coś nie tak ?
- Nie, po prostu tak bardzo chciałbym je teraz pocałować.
- Oh...
- Ale proszę, nie idź sobie teraz. I spokojnie, nie zrobię tego. Zostańmy przyjaciółmi. Dobrymi przyjaciółmi. Okey ?
- Przecież gadaliśmy już o tym. I...tak. Zostańmy...przyjaciółmi - te dwa ostatnie słowa nie przechodziły mi przez usta.
- To może pójdziemy do... - nie dokończył bo w tej chwili zawitał do nas Niall.
- Sue...mogę cię prosić ? - spytał.
- No ale gdzie ?
- Odprowadzę cię - oznajmił.
- Nie, wiesz, ja pójdę - chciałam powiedzieć, że pójdę z Louis'em ale blondyn mi przerwał.
- Nie, nie pójdziesz sama. Odprowadzę cię. Chodź.
- Ale...
- Chodź, chodź.
- Bo ja...
- Nie zgrywaj niedostępnej. Wiem, że tego chcesz - uśmiechnął się i pociągnął mnie w stronę drzwi.
Nawet nie zdążyłam pożegnać się z BooBear'em. Szkoda. Szłam tak sobie z Niall'em, który nieustannie coś mówił, a ja go nie słuchałam.
- Co o tym myślisz ? - spytał, a ja zaniemówiłam. - Susan ?
- Em...tak ? Mówiłeś coś ?
- Tak. I to dużo.
- Oj...przepraszam Niall. Po prostu za dużo myślę - wytłumaczyłam.
- O Louis'ie ? - zasugerował.
- Eee...nie ( tak ). Skąd takie przypuszczenia ?!
- To widać. I to bardzo.
- Ta...nie umiesz czytać w myślach.
- Myślałem, że ja ci się podobam.
- C-co ? - zdziwiłam się.
- Bo wiesz...rano próbowałaś mnie pocałować...
- Aaa...to chyba było zwykłe zauroczenie. Tak naprawdę, to czuję coś do...
Niall mi przerwał:
- Do Louis'a.
- Nie ! Do...Harry'ego - wybrnęłam z niezręcznej sytuacji, miejąc nadzieję, że o tym zapomni.
- Oh...tym mnie zaskoczyłaś ! No w sumie to ci wierzę, nikt nie potrafi spróbować się mu nie oprzeć. Nawet ja ! - krzyknął blondyn.
- Aha...okay.
- Hahah
- O ! To mój dom.
- Wiem.
- To ja...pa.
- Papa - przytulił mnie.
Weszłam do środka. Poszłam się umyć a następnie spać, jakoby że było już po północy. Rano ( takie rano o 12 ) obudził mnie sms od...Harry'ego ? Czego on ode mnie chciał ? Hm...
"Wpadniesz do mnie dziś o 16 ? Proszę...
Mój adres: BlackStreet 73.
Całuski, Hazz xx"
Żeby go nie zawieść, zrobiłam to i odwiedziłam. Zapukałam do drzwi. Otworzył je Harry...ale dlaczego był bez koszuli ?! Tego nie wiem. Nagle...

* * * * * * * * * *

Zapraszam do lajkowania naszej stronki na fb: www.facebook.com/JaramSieOneDirectionJakLiamWidelcami  oraz do wysyłania nam Waszych imaginów na:  jaramsieonedirection001@gmail.com   :***

Love u all ♥
- Puf ^.^

poniedziałek, 23 września 2013

8.

- No co, mówię, co myślę - pozostał przy swojej wersji.
- To chyba źle myślisz.
- Możliwe, ale...
- To mój dom. Muszę iść. Pa Harry - pożegnałam go.
- Pa Sue. Trzymaj się - przytulił mnie.
Weszłam do środka. Alice siedziała przed telewizorem. Jak zwykle. Nic się nie zmieniło. Nic. Nie miałam ochoty z nią rozmawiać, dlatego od razu poszłam na górę. Wzięłam prysznic i wrocilam do swojego pokoju, przykrylam mieciutka kolderka ale nie moglam zasnac. Uhm... Dlaczego ? Pewnie przez tego przustojnego blondaska... Nialla. Znam go z kilka godzin, a juz sie zauroczylam. On chyba też mnie lubi... Ciekawe, czy mu się podobam. Nazwał mnie 'piękną'. To chyba dobrze. Fuuu... Po chwili się opamiętałam i zasnęłam. Rano włożyłam na siebie pierwsze lepsze ubrania, zeszłam na dół i usiadłam na sofie. Włączyłam tv i zaczęłam oglądać jakieś bezsensonwe seriale, o których nie miałam żadnego pojęcia. Po prostu nudziło mi się. Nagle ktoś zadzwonił do Drzwi. Wstałam z kanapy i zaspana poszłam zobaczyć kto to. Pociągnęłam za klamkę. Przede mną stał...Niall.
- Hey Susan - powiedział.
- Em... Niall ? Co ty tu robisz ?
- Jestem tak sobie...
- Skąd znałeś mój adres ? - spytałam.
- Harry mi powiedział.
- Aha... Po co przyszedłeś ? - spojrzałam mu w idealnie niebieskie oczy i trochę dziwnie się poczułam.
- Ja przyszedłem Cię odwiedzić.
- Mnie ?
- No a kogo ? - uśmiechnął się.
- Hah... - poczułam motylki w brzuchu.
- To chodźmy - odparł.
- Gdzie ?
- Chcę Cię zabrać na nasz koncert na Arenie O2.
- Na Arenie O2 ? WoW
- Tak. Zaczyna się o 22.00
- To czemu idziemy tam teraz ? Jest dopiero 12.00 - spojrzałam na zegarek.
- Bo chcę ci pokazać jak żyjemy w trasie - powiedział obojętnie.
Włożyłam swoje czarne converse'y i wyszliśmy z domu. W tamtej chwili nawet nie obchodziło mnie, gdzie jest Alice. Albo śpi, albo jak zwykle gdzieś wyszła. Wiec...przed moim domem stała czarna taksówka. Wsiadłam do niej razem z Niall'em. Czarny pojadz odjechał z pod mojego domu. Po kilku minutowej drodze zobaczyłam Arenę O2... Wielka... A oni mają tam koncert ? Coś w to nie wierzyłam, a może... Kto wie ? Gdy taksówka się zatrzymała, wysiadłam z niej i zwróciłam wzrok na arenę, a następnie na Niall'a.
- Duża, c'nie ? - powiedział.
- Bardzo... Nie wierzę, że gracie tu koncerty.
- Bywały większe sceny, areny... - odparł Niall.
- Większe ?
- Pewnie...One Direction grało na o wiele większych scenach.
- One Direction ?
- Tak się nazywamy.
- Aha... Przepraszam, ja po prostu - spojrzałam w dół. - Ja po prostu... Nigdy o was nie słyszałam.
- Serio ? - nie wierzył mi.
- Serio. Przepraszam Niall.
- Spoko... Nie przepraszaj. Masz prawo nie wiedzieć - spojrzał mi w oczy.
Tamto uczucie było nie do opisania. Poczułam motyle w brzuchu, a moje nogi były jakby z waty. Pochyliłam się lekko, chciałam go pocałować, ale po chwili zastanowienia odsunęłam się w bok. Niall zaczął się cicho śmiać, a potem złapał mnie za rękę.
- Chodźmy do środka - powiedział mi na ucho.
Nic nie odpowiedziałam, tylko ruszyłam w przód. Weszliśmy do środka. WoW... To było ogromne ! Jakiś chłopak jeździł na deskorolce. Chwila... To był Zayn ! A gdzie Lou ? Nie widziałam go. Niestety. Może jeszcze nie przyszedł... Eh.
- Jak ci się podoba ? - spytał Niall.
- Jestem zachwycona ! - odpowiedziałam.
- To świetnie. Ja idę pojeździć sobie na wózku golfowym. Idziesz ze mną ?
- Nie...jakoś nie mam na to ochoty - odmówiłam.
- Okay - Niall posmutniał. - To idź do naszej garderoby. Tam na pewno jest któryś z nas.
- A gdzie jest garderoba ?
- Za sceną. Drzwi z napisem 'garderoba'. Znajdziesz.
- Aha. To... Idę.
Cudem odnalazłam garderobę. Miałam nadzieję, że jest tam Lou i uda nam się spokojnie porozmawiać. Złapałam i pociągnęłam klamkę. Przede mną stał jednak...Harry, a nie Lou. Obok niego był Liam. A gdzie Louis ?! Tak, czy siak, przerwałam myśli i zagadałam do chłopaków.
- Hey...
- Cześć ! - powiedział Liam.
- Sue ! No witaj...Jak tu się dostałaś ? - spytał Harry.
- Niall mnie tu pokierował - odpowiedziałam.
- Niall ? - Harry był zaskoczony. - A nie Lou ?
- Nie. Nie wiem, gdzie on jest...
- Jakto nie wiesz ? Przecież to twój chłopak - oznajmił Liam.
- To nie jest mój chłopak !
- Uhm.
Liam i Harry zaczęli śpiewać. Po godzinie dołączyli się do nich Zayn i Niall. A po Lou nie było śladu. Dlaczego nie przyszedł ? Może coś się stało...Pół godziny przed koncertem, Zayn do niego zadzwonił. Wszyscy byliśmy mega zmartwieni, ale ja chyba najbardziej. Lou nie chciał przyjść. W pewnej chwili wyrwałam Zayn'owi telefon z ręki.
.....

* * * * * * * * * *

Zapraszam do lajkowania naszej stronki na fb: www.facebook.com/JaramSieOneDirectionJakLiamWidelcami  oraz do wysyłania nam Waszych imaginów na:  jaramsieonedirection001@gmail.com   :***

Love u all ♥
- Puf ^.^

środa, 18 września 2013

7

- Susan...
- Tak ?
- Dalej będziemy przyjaciółmi ?
- Pewnie... - puściłam go.
- No to...koniec głupich wyznań. Przejdziemy się gdzieś ? - spytał Lou.
- A paparazzi ?
- A no tak. Nie możemy, jeszcze wyjdzie na to, że jesteśmy razem...to może...przedstawię ci kolegów z zespołu.
- A gdzie oni są ?
- Za pół godziny mamy próbę w Syco Records. Jedź ze mną - poprosił.
- Nie chcę się narzucać.
- Proszę misiu... - zrobił swoją najsłodszą minę i tym mnie przekonał.
- No okey - zgodziłam się.
Wyszliśmy z domu i pojechaliśmy czarnym samochodem Louis'a do Syco Records. Weszliśmy do pewnej sali, podobnej do tajemniczego pokoju w domu BooBear'a. Poza nami było w niej trzech wygłupiających się chłopaków i jedna, nieco spokojniejsza dziewczyna.
- Hej, hej ! - powitał ich Lou.
- Oh...nie mówiłeś, że mamy gości - powiedział krótko ostrzyżony chłopak. - Zaraz wszystko dla was ogarnę - i zaczął...sprzątać.
- Więc to jest Susan.
- Sueee...co tam ? - spytał Harry - Już lepiej się czujesz ? - nie dokończył, bo mu przerwałam.
- Harry...ciii - położyłam palec na jego ustach, żeby wreszcie się zamknął.
Nie chciałam, żeby Louis wiedział o mojej próbie samobójstwa.
- Rawr...niegrzeczna Sue to lepsza Sue - powiedział zawodowy podrywacz.
- Okay...
- Cześć ! Ja jestem Zayn Malik, a to moja narzeczona, Perrie Edwards - odezwał się przyszły mąż.
- Cześć Zayn, miło mi cię poznać Perrie - podałam rękę uśmiechniętej blondynce.
- Mi ciebie też Susan - odpowiedziała.
- Mogę spytać, co on robi ? - wskazałam palcem na chłopaka, zamiatającego podłogę w niewyobrażalnie szybkim tempie.
- Sprząta. To Liam, taka zakonnica - ja i Perrie chyba od początku się polubiłyśmy.
- Chwila...Lou mówił, że w zespole jest pięciu członków. Gdzie ten piąty ?! - byłam ciekawa.
- Niall ? Zaraz przyjedzie.
- Aha.
Ja i 'Pezz' usiadłyśmy na krzesłach, a chłopcy zaczęli śpiewać. Po jakiś dziesięciu minutach, do sali wpadł zdyszany blondyn. Zdyszany, ale uroczy.
- Jestem !!! - krzyknął.
- Co tak długo ? Spóźniłeś się - powiedział Zayn.
- Biegłem kilka przecznic. Wiesz jakie są korki na...oh...a co to za piękność tu siedzi ? - zmienił temat.
- Dziękuję - zażartowała sobie Perrie.
- Haha, nie ty ! Ona... - wskazał na mnie.
- To Susan Parker - oznajmił mu Harry - moja przyjaciółka.
- Cześć Susan. Jestem Horan, Niall Horan - przytulił mnie.
- Hej. Niall...jesteś z Irlandii ?
- Tak, a co ?
- No bo...twój akcent...słodki - aż czułam, że mam rumieńce.
- Awww. Serio ? Widzę, że już mnie lubisz.
- Bo tak jest.
- To super, wiesz, dałabyś mi swój nu...
- Nie ! Robimy próbę - tak zarządził Lou.
- Ale... - Niall nie dawał za wygraną, niestety, uroczy blondyn przegrał.
- Teraz. Próba. Rozumiesz Horan ?! - Lou nie był taki jak zwykle.
- No okey, śpiewamy - Niall odpuścił.
WoW. Wiecie, jakie oni mają głosy ?! Ja nie wierzyłam, że Lou to piosenkarz. Heh, a jednak. No więc...powracając do próby, według mnie świetnie się komponują. Ja i Perrie ciągle komentowałyśmy ich piosenki i śpiewałyśmy z nimi. Pezz ma głos jak mało kto. W ciągu trzech godzin nauczyłam się mnóstwo piosenek. To chyba był jakiś rekord ! Nagle spostrzegłam, że już po 19.00.
- Chłopaki, i Perrie, ja już idę - musiałam już wracać do domu.
- Czekaj, odprowadzę cię - Niall aż dosłownie wyskoczył z krzesła.
- Nie, nie, NIE. Ja lepiej to zrobię - odezwał się Harry.
- Okey - powiedziałam szybko.
Nie chciałam, żeby Niall mnie odprowadził. Czułabym się skrępowana. On jest taki słodki, że oddychać się nie dało. Ugh, żeby tylko się nie zakochać. Nie wiem tylko, dlaczego Lou się nie odzywał. Siedział cicho jak mysz pod miotłą. A przecież kilka dni temu mówił, że mnie kocha...chłopaka nie zrozumiesz. To pewnie przez to, że powiedziałam, że nic do niego nie czuję. To pewnie przez mój błąd. To pewnie wszystko przeze mnie. Ekhem...no to...szłam tak sobie z Harry'm. Gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Nagle loczek wspomniał o dzisiejszym zajściu.
- Czujesz się lepiej ? - spytał.
- W sensie ?
- No wiesz...rano chciałaś się zabić - przypomniał.
- A...no to tak. Zdecydowanie.
- Susan... - wahał się - może to głupie, ale...podoba ci się Niall ?
- Niall ? - zrobiłam wielkie oczy - sama nie wiem, jest mega uroczy. Chyba tak...
- A...co z Lou ? - obaj mieli coś z tymi pytaniami.
- A co ma być ?! - pozostałam nieugięta. - Nic.
- Ta na pewno - powiedział pod nosem.
- O co tobie chodzi ?
- No jak to 'o co' ?! Jesteście w sobie zakochani, to widać.
- What ?!
.....

* * * * * * * * * *

Zapraszam do lajkowania naszej stronki na fb: www.facebook.com/JaramSieOneDirectionJakLiamWidelcami  oraz do wysyłania nam Waszych imaginów na:  jaramsieonedirection001@gmail.com   :***

Love u all ♥
- Puf ^.^

sobota, 14 września 2013

6.

Zaczął szperać w wewnętrzneju  kieszeni od kurtki.
- Mam !
- Co to jest ? - spytałam.
- Em...to jest naszyjnik.
- Dlaczego mi go kupiłeś ?
- Bo Lou powiedział, że niedawno zachowywałem się wobec ciebie źle...byłem pijany. Przepraszam.
- A no tak - przypomniałam sobie tamto zajście.
- Założę ci go - wyjął błyszczący przedmiot z kasetki, odgarnął włosy z moich ramion i zapiął naszyjnik wokół mojej szyji.
- Dziękuję.
- Nie ma za co. Drobiazg - był skromny.
- Może i tak, ale ten 'drobiazg' jest przecudny - przytuliłam go mocno okazując wdzięczność. - W ogóle co ty tu robisz ?
- Ja jestem tu często. Lubię to jeziorko, ten klimat - wytłumaczył mi.
- Aha.
- Nie chcę myśleć, co by się stało gdybym tu nie był...
- Nie byłoby też już mnie.
- Chodźmy stąd - oznajmił Harry.
- Czemu ? Przecież lubisz to miejsce...
- Teraz już nie - złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę miasta.
W końcu wróciliśmy do Londynu. Przyszedł do mnie sms od Lou z treścią: "Przyjdź do mnie misiu. Tak bardzo chcę cię zobaczyć ♥"
- Od kogo ? - spytał loczek.
- Od Lou.
- Co się stało ?
- Chce, żebym do niego przyszła - oznajmiłam.
- Aha...no to pa Susan.
- Cześć.
Harry pocałował mnie w policzek i po pożegnaniu, od razu ruszyłam w stronę domu Louis'a. Jakoś go znalazłam. Zapukałam do drzwi. Nikt nie otwierał. Zapukałam jeszcze raz. Nic. Pociągnęłam za klamkę. Drzwi były otwarte więc weszłam bez pytania. Wydawało się jakby nikogo nie było. Zwykły, ten sam co przedtem dom...ale na ziemi usypane były płatki róż. Do dziś nitk nie wie, co to miało znaczyć. Poszłam po nich tak, jak prowadziła 'droga', czyli na górę. Nikogo nie było ani w łazience, ani w sypialni. Pozostały tylko do sprawdzenia jedne zamknięte drzwi. Złapałam klamkę, i lekko popchnęłam drzwi w celu ich otworzenia. Moimi oczyma ukazał się Lou. Kto inny miał to być ? Nie wiem, ale to był jednak Louis. Był ubrany tak jak zwykle: bluzka w paski, szelki, Vansy...tylko jedna rzecz w nim się różniła...miał gitarę. W ogóle ten pokój był jakiś dziwny. Była w nim perkusja, pianino, studio nagraniowe. Kim do cholery on jest ? Nikt mi nie powie, że to piosenkarz czy coś...nie uwierzę w takie żarty. Zaczął śpiewać jakąś piosenkę. Nie znałam jej, ale podobało mi się to. Ładnie zaśpiewał. Tylko: Po co ??? Nie wiem. Po około minucie skończył. Odłożył gitarę na miejsce, zbliżył się i spojrzał mi prosto w oczy.
- Cześć Sue - powitał mnie przytulasem.
- Hey. Ładnie śpiewasz...i grasz...w ogóle jesteś wspaniały - tego ostatniego nie miałam zamiaru powiedzieć.
- Wspaniały ? Oh, miło mi. Fajnie, że według ciebie, jestem...wspaniały - szeroko się uśmiechnął.
- Nie o to chodzi...
- Haha, a o co ? - pytał.
- W sensie, że... - nie mogłam znaleźć odpowiedniego słowa - ...że wspaniale śpiewasz i grasz. Słodki jesteś - kolejny raz powiedziałam to, czego nie chciałam powiedzieć.
- No wieeem. Ale ty słodsza - spoglądając prosto w moje oczy, poczułam jego oddech. Szykował się do pocałunku, ale odwróciłam się od niego bo nie miałam na to ochoty.
- Em...no więc. Chciałem ci to pokazać - podał mi gazetę.
- No ale po co ? - nie mogłam zaczaić, o co mu chodzi.
- Zobacz - wskazał palcem na kolorowy artykuł.
- Cholera - ujrzałam...MNIE ?!...no i Lou jak chodziliśmy po parku.
- Nom.
- Ale...ale jakim cudem ?! - nie mogłam w to uwierzyć.
- Paparazzi nas nakryli.
- Paparazzi ?! Jezu, gościu, o co ci chodzi ?!?!
- O nic...po prostu zrobili nam zdjęcia - wytłumaczył.
- Przecież...nie jestem jakaś sławna...ty też nie. Jakim cudem znajdujemy się na okładce gazety ?!
- Chyba...chyba nie znasz mnie wystarczająco. Jestem sławny... - nastała cisza.
- Ty...jak to ?!
- Pamiętasz Harry'ego ? - spytał.
- Tak, jak mogłabym zapomnieć...
- No więc...on, ja i jeszcze trzech innych gości...mamy zespół...raczej boyband - tłumaczył się.
- Dlaczego nic o was nie wiedziałam ?! Dlaczego mi nie powiedziałeś ?! - pytałam.
- Żeby sprawdzić, czy kochasz mnie za sławę, czy za to jaki jestem.
- Louis...ja nie wiem, czy cię kocham - dałam mu do zrozumienia.
- Ale czujesz coś do mnie, prawda ? - za wszelką cenę chciał to wiedzieć.
Oczywiście wtedy, w najbardziej nieodpowiednim momencie, zaniemówiłam. Tak naprawdę to czułam coś do niego ale bałam to powiedzieć.
- Prawda Sue ? - czekał, aż odpowiem.
- N-nie - i w tamtym momencie popełniłam największy błąd ever.
Louis widocznie posmutniał. Widaćbyło na kilometr.
- Przepraszam Lou - objęłam go rękoma przybliżyłam do siebie i mocno przytuliłam BooBear'a.
- Susan...
- Tak ?
- Dalej będziemy przyjaciółmi ?
.....

* * * * * * * * * *

Zapraszam do lajkowania naszej stronki na fb: www.facebook.com/JaramSieOneDirectionJakLiamWidelcami  oraz do wysyłania nam Waszych imaginów na:  jaramsieonedirection001@gmail.com   :***

Love u all ♥

- Puf ^.^

środa, 11 września 2013

5.

Podniosłam kluczem weszłam do domu i ujrzałam Alice i grupkę jej 'przyjaciółek'.
- Czyli jednak nowy chłopak... - zaczęła rozmowę smarkula.
- Nie - odpowiedziałam szybko.
- Nie...wcale. Widziałam, jak się całowaliście - jedenastolatka podsycała temat.
- Widziałaś ?! Jakim cudem ?!
- Przez okno z mojego pokoju. Ale z ciebie drewno !!! Hahah !
To dziwne, że znęca się nade mną wygadana jedenastolatka, do tego moja przyrodnia siostra. Nie chciałam już nic odpowiadać, więc ruszyłam na górę w stronę mojego pokoju. Nie chciałam mieć z nią i rodzicami nic wspólnego. Od kiedy umarł tata, jego miejsce zajął wredny Steve, biznesmen, a Alice jest jego oczkiem w głowie. Z resztą tak samo jest z mamą - nie widzi świata poza Steven'em i Alice. Na mnie w ogóle nie zwracają uwagi, jakbym była niewidzialna. Nie wiem nawet, czy wiedzą czy jestem w domu, czy gdzieś wyszłam. 
- Koniec tych głupich przemyśleń ! Idę się kąpać. - powiedziałam i ruszyłam do łazienki.
Po kąpeli dosłownie padłam na łóżko. Powoli zasypiałam, gdy nagle mój iPhone zadzwonił, dając znak, że przyszedł do mnie sms. Z niechęcią wstałam z łóżka, by go odczytać. Przyszły dwa sms'y w tym samym czasie. Jeden od Steven'a, a drugi od Lou. Postanowiłam najpierw dowiedzieć się, o co chodzi Louis'owi. Treść była krótka, ale słodka. "Dobranoc Sue ♥" Napisał tylko dwa słowa, dodał serduszko i wysłał. Mała rzecz, a cieszy. Przestałam żałować przerwania sobie snu, ale to uczucie powróciło po oczytaniu sms'a od mojego ojczyma - Steve'a. Treść brzmiała:
'Alice powiadomiła mnie o tej imprezie, którą wczoraj urządziłaś. Czy wiesz, że twoja siostrzyczka nie mogła spać ?! Masz to wszystko posprzątać. Ze względu na twoje wybryki, wracamy do Londynu tydzień wcześniej, czyli za dwa tygodnie. Przekaż całuski dla Ali." O jaką do cholery impezę mu chodzi ?! No tak...to wszystko sprawka jedenastolatki. Sama siedzi teraz z 'przyjaciółeczkami' na dole i się ze mnie śmieje, podczas gdy ja muszę tłumaczyć się mamie i Steven'owi. Tej nocy nie miałam już siły kłócić się ze smarkulą, zostawiłam to na następny dzień. Po długim śnie, wyspana, poszłam zrobić sobie kanapkę z Nutellą. Podczas jedzenia, na dół zeszła Alice i jej koleżanki.
- Zrób nam też kanapki z Nutellą - powiedziała 'Ali'.
- Em...nie - zaprzeczyłam.
- Jak to nie ?! Każę ci zrobić kanapki, już ! - smarkula zaczęła się wkurzać. - Tym razem tak nie będzie...oszukałaś rodziców...nie było żadnej imprezy z moim udziałem. Nie zrobię wam kanapek, a tymbardziej tobie.
- Miałaś się mną opiekować. Wszystko powiem mamie. Z resztą ona cię już dawno nie kocha.
- Za to kocha mnie mój tata... - miałam szklane oczy, dosłownie powstrzymywałam się, żeby nie wybuchnąć płaczem.
- Josh ? Ta...tylko on nie żyje - smarkula miała serce z kamienia.
- Nie obchodzi mnie to. Poradzę sobie bez was wszystkich. Wierzę, że tata mnie kocha - polała się pierwsza łza. Wróciłam na górę. Ubrałam się w biały top, czarne rurki, marynarkę w tym samym kolorze i moje Converse'y. Włożyłam białego iPhone'a do kieszeni spodni i spowrotem ruszyłam na dół. Wyszłam z domu. Chciałam udać się jak najdalej mogłam, żeby móc się tam bez problemu wypłakać i zadać sobie kolejne rany na lewej ręce. Kto wie ? Może te, które planowałam, będą moimi ostatnimi ? Kto wie ? Może wreszcie umrę i dołączę do taty ? Kto wie ? Może tak będzie lepiej ? Udałam się nad pewne jeziorko, na przedmieściach Londynu. Usiadłam nad wodą. W prawej ręce trzymałam ostry nóż, który końcówką dotykał do lewego, na maksa zranionego przedramienia. Po co miałam dalej żyć ?! Po co ?! Przemyślałam wszystko od początku. Chciałam wykonać tylko jeden ruch i mieć to wszstko za sobą. Już byłam przygotowana, by odebrać sobie życie, aż nagle ktoś z tyłu krzyknął "Susan, nie !!!". Odwróciłam się i zobaczyłam Harry'ego.
- Harry ?! - nie wierzyłam, że to naprawdę on. - Co ty robisz ?
- Ratuję ci życie - odpowiedział Loczek.
- To jest moja decyzja - kolejny raz przytknęłam nóż do ręki.
- Nie pozwolę na to - zabrał mi ostry przedmiot i wrzucił go do jeziora.
- Harry !
- Uspokuj się. Wiem, że chcesz jeszcze żyć.
- Niby po co ?!
- Dla Lou, dla mnie...
- Nie znam ani ciebie, ani Louis'a. Mam powód do samobójswa - upierałam się.
- Jaki ? - spytał.
- Mój tata nie żyje, moja mama znalazła sobie faceta i ma z nim dziecko. Nikt mnie nie kocha - zaczęłam płakać.
- Nie płacz - przytulił mnie - Mam coś dla ciebie. Zaczął szperać w wewnętrznej kieszeni od kurtki.
- Mam !
- Co to jest ? - spytałam.
- Em...to jest.....

* * * * * * * * * *

Zapraszam do lajkowania naszej stronki na fb: www.facebook.com/JaramSieOneDirectionJakLiamWidelcami oraz do wysyłania nam Waszych imaginów na:  jaramsieonedirection001@gmail.com   :***

Love u all ♥

- Puf ^.^

niedziela, 8 września 2013

4.

Aż nagle wziął mnie na ręce i krzyknął:
- Ty jesteś moją wspólniczką. Lou też jest z nami. Jesteśmy załogą Actimel'a !!!
- Niech on mnie puści ! - nie podobało mi się to.
- Zostaw ją Harry... - Louis próbował trochę go uspokoić. Wreszcie ten cały Harry spowrotem postawił mnie na podłogę.
- Ale nadal jesteśmy załogą Actimel'a. Musimy iść na misję...
- Nigdzie nie idziemy - oznajmił mu BooBear.
- Też cię kocham - loczek padł na kanapę.
- Boshe, kim ty w ogóle jesteś ?
- No mówię, twoim marzeniem - uśmiechnął się do mnie.
- Ta, na pewno... - nie zwracałam uwagi na jego teksty po pijaku.
- Zobaczysz słonko.
- Że jak ?! Przegiąłeś... - Lou też zaczął się wkurzać.
- Mhm, ciekawe, mów dalej... - Harry nie miał zamiaru się uspokoić.
- Popsułeś nam plany na wieczór - wyjaśniłam.
- A jakie były ? - spytał.
- Film.
- Horror ?! - jego oczy zabłyszczały.
- No może... - powiedział Lou siadając na kanapie i włączając film.
- Oooo...to ja oglądam z wami - usiadł pomiędzy mną, a Louis'em i na nic nie zwracał uwagi.
- Ugh.
Film się zaczął. Pijany koleś tak bardzo bał się horroru, że chował głowę w poduszkę. Jak wcześniej ostrzegałam, w połowie filmu musiało nastąpić moje zaśnięcie. Rano skojarzyłam tego gościa, leżał obok mnie, na sofie, niewyspany, miał na imię...no...no tak...Harry.
- Dzień dobry - powiedział ten Harry.
- Em...no cześć. Gdzie Louis ? - spytałam.
- Poszedł do sklepu po rzeczy do zrobienia śniadania - wyjaśnił.
- Aha, okey - odpowiedziałam, po czym wtuliłam się w poduszkę.
- Jak masz na imię ? - spytał mrocznym zachrypniętym głosem.
- Susan Parker.
- Ja jestem Harry Styles, pewnie mnie znasz.
- Nie.
- Znasz, znasz - upierał się.
- Nie prawda. Nie znam cię. Z nikąd cię nie kojarzę.
- Serio ? - był zdziwiony.
- Serio.
- WoW. Sądziłem, że zaraz rzucisz mi się na szyję...
- C-Co ?! Nie jestem taka.
- To dobrze - oznajmił - A ile masz lat ?
- 19.
- To tyle, ile ja. Pasujemy do siebie - zaczął mnie podrywać.
- Ta... - wstałam z sofy, by iść do kuchni się czegoś napić.
- Moglibyśmy być razem. Mówię całkiem serio. Gdyby nie Lou... - nie dokończył.
- Nie chodzę z Louis'em - powiedziałam szybko.
- To jeszcze lepiej - zaczął mierzyć mnie wzrokiem. - Przemyśl propozycję.
- Em...raczej nie - ruszyłam w stronę kuchni.
Napiłam się, po czym odłożyłam karton z sokiem spowrotem na blat. Lou wrócił. W ręku trzymał wielką torbę.
- Co kupiłeś ? - spytałam.
- Em...no wiesz...rzeczy do zrobienia naleśników.
- Uuu...naleśniki ! Kocham je *.*  - powiedział Harry, a jego oczy znowu zabłyszczały.
- No wiem - oznajmił Louis - Sue, lubisz naleśniki ?
- Em...no tak.
- Widzisz, pasujemy do siebie - Harry puścił do mnie oczko.
- Przeginasz - ostrzegł go Lou.
- Okey, okey - jak zwykle Loczek był wyluzowany.
Lou zrobił te naleśniki i zjedliśmy. Harry uciekł do swojego domu, a ja z Louis'em do parku. Nagle coś mnie bardzo zaciekawiło, a mianowicie to, że grupka ludzi robiła nam zdjęcia. To było dziwne. Tak samo się czułam, ale Lou chyba ich ignorował. Kolejny cały dzień z nim...
- Może wypadałoby iść wreszcie do domu ?! - powiedziałam to, o czym myślałam.
- Co masz na myśli ? - spytał BooBear.
- No...że muszę iść :D
- A no tak to cię odprowadzę.
- Okey, chodźmy - ruszyliśmy w stronę mojego domu.
Dotarliśmy tam w jakieś piętnaście minut nie przestawając ze sobą rozmawiać. No i oczywiście nadeszła ta niezręczna chwila, gdy muszę się z nim pożegnać. Zaczęłam bawić się kluczami od domu, czekając, aż to on zrobi pierwszy krok. Patrząc na klucze, poczułam ciepły dotyk dłoni Louis'a na moim policzku. Jego dotyk był inny, lepszy, cieplejszy, bezpieczniejszy, jakby uzdrawiający. Zamyśliłam się i przez przypadek upuściłam klucze na ziemię. Wtedy Louis zaczął się cicho śmiać i drugą ręką objął moją talię. Byłam sparaliżowana. Totalnie sparaliżowana. Chciałam już przerwać jego dalsze zapędy, podnieść pęczek kluczy i po prostu wejść do środka domu. Ja oczywiście grałam rolę drewna. Nie wiedziałam, co zrobić. Z jednej strony bardzo mi się podobał. No ale z drugiej strony za krótko go znałam. Kilka dni to za mało. Zdecydowanie. To uczucie nie jest do opisania. W końcu udało mi się coś powiedzieć:
- Louis...muszę iść.
- Spokojnie.
Widziałam jak z każdą chwilą był na to coraz bardziej napalony, ale czekał na odpowiedni moment. Już kilka sekund później nie wytrzymał i obdarzył mnie namiętnym pocałunkiem. Jak zawsze długi, namiętny, z wyczuciem chwili.
- Lou, muszę iść - szepnęłam.
- Wiem - zasmutniał - No to...pa.
- Cześć Lou.
Podniosłam klucze, weszłam do domu i.....

Specjalnie wstawiam tak wcześnie dla mojego kochanego Buldoga xx.

* * * * * * * * * *

Zapraszam do lajkowania naszej stronki na fb: www.facebook.com/JaramSieOneDirectionJakLiamWidelcami  oraz do wysyłania nam Waszych imaginów na:  jaramsieonedirection001@gmail.com   :***

Love u all ♥
- Puf ^.^

sobota, 7 września 2013

3.

Był na niej numer telefonu chłopaka i podpis "Louis xx".
- Hm...Louis...pasuje do niego idealnie. Czyli jednak znam jego imię - pomyślałam i zapisałam jego numer w moim iPhone'ie.
W sumie to tamtego dnia nie było aż tak źle. Miałam numer Louis'a, ale pomimo wszystko co się pomiędzy nami wydarzyło, bałam się i nie zadzwoniłam do niego. Przerywając myśli o chłopaku, poszłam wziąć prysznic i wracając do sypialni, spostrzegłam duże pudełko na moim łóżku. Otworzyłam je powoli i ujrzałam czarny materiał. Wyciągnęłam tkaninę z pudła, odgadując, że to sukienka. Na dole paczki leżała karteczka z treścią: "Jutro o 17.00 u mnie ? Wiem, że się zgodzisz. No to do jutra kochanie ;*
P.S. Włóż to ;)
Louis xx"
Okey, ten chłopak był mega dziwny, ale właśnie to mnie w nim pociągało.
- No to wiem też, co wczoraj kupił... - nie mogłam przestać o nim myśleć.
Włożyłam pudełko z prezentem do szafy i poszłam spać. Rano dziwiłam się, jakim cudem zasnęłam. Najwyraźniej byłam wykończona. Zeszłam na dół i zrobiłam śniadanie dla siebie i Alice. W międzyczasie usłyszałam, że przyszedł do mnie sms. Poszłam do swojego pokoju, żeby sprawdzić, od kogo, ale jak zwykle jedenastoletnia przyrodnia siostra odebrała go wcześniej ode mnie.
- Uuuu... - smarkula zaczęła ruszać brwiami.
- Oddawaj telefon - powiedziałam stanowczo.
- Pisze do ciebie od rana...nowy chłopak ? - oddała mi telefon.
- Nie i wynoś się stąd - jedenastolatka wyszła z pokoju drwiąc sobie ze mnie.
Faktycznie był to sms od Louis'a. Napisał:
"Dzień dobry kochanie ;* Jak się spało ?
Louis xx"
Na to ja odpowiedziałam:
"Dobrze, ale nie musisz się podpisywać, mam twój numer. A skąd ty masz mój ?
P.S. Dziękuję za prezent."
Nie zdążyłam nawet odłożyć iPhone'a, bo on tak szybko odpisał:
"Spisałem go sobie jak słodko u mnie spałaś.
P.S. Nie ma za co. Dla ciebie wszystko ;*"
Szybko wysłałam do niego sms'a z treścią:
"Aha, czyli wkradłeś się na mojego iPhone'a bez mojej wiedzy..."
Ostatecznie napisał:
"Można tak powiedzieć, ale gdybym tego nie zrobił, to byśmy teraz nie pisali ;* x"
Nie odpisałam już nic. Zjadłam wcześniej przygotowane śniadanie i ubrałam się w prezent od Louis'a. W związku z tym, że była dopiero 10.10, poszłam zrobić zakupy, obejrzeć kilka dennych seriali, przysnąć na jednym z nich, a potem obudzić się i spostrzec, że zostało pół godziny do spotkania z chłopakiem. Z trudem odszukałam dom Louis'a i zapukałam do drzwi. Brunet od razu je otworzył i mnie przywitał.
- No heej - powiedział tuląc się do mnie.
- Hey Louis.
- Louis William Tomlinson, 21 lat, niech pani mówi mi Lou albo BooBear - szeroko się uśmiechnął, podał mi rękę i przedstawił się, jakby było to nasze pierwsze spotkanie. - A pani to...
- Susan Elizabeth Parker, 19 lat, dla pana mogę być Sue - odwzajemniłam uśmiech.
- Więc Sue...pięknie dziś wyglądasz, śliczna sukienka, od kogo ? - udawał głupka.
- No wiesz...od takiego jednego...nazywa się Louis...
- Na serio ? WoW...ten Louis to musi cię kochać...taki prezent...
- Okey, przestańmy już.
- Hahah - puścił do mnie oczko. - Serio wyglądasz nieziemsko - spojrzał mi prosto w oczy. - Aż mi gorąco.
- Heh, dziękuję. Tylko skąd znałeś mój adres i jak wszedłeś do mojego domu ?
- Em...szedłem za tobą, a potem wszedłem do środka przez balkon. Był se taki otwarty...
- Zaczynasz mnie przerażać - powiedziałam.
- Haha.
- Więc...po co mnie zaprosiłeś ? - próbowałam się dowiedzieć.
- No...sam nie wiem - nie wiedział, co powiedzieć. - Po prostu chciałem cię zobaczyć.
- To co będziemy robić ? Myślałam, ża masz już obmyślony swój własny plan - zaczęłam się śmiać.
- No to może obejrzymy jakiś film ? - zaproponował.
- No okey, ale musisz wiedzieć, że zawsze zasypiam w połowie filmu - oznajmiłam.
- Hah, zawsze ?
- Nom, myślę, że musisz to wiedzieć.
Nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Dobra. To ja włączę film, a ty otwórz drzwi...
Nacisnęłam i pociągnęłam klamkę, a moim oczom ukazał się wysoki chłopak o kręconych włosach i rozpiętej koszuli. W ręce trzymał butelkę piwa. Chyba był pijany...
- No hej - 'loczek' wszedł sobie do środka, o nic nie pytając.
- Louis...co to jest ? - próbowałam się dowiedzieć, co to za chłopak.
- Twoje marzenie - powiedział 'loczek'.
- Że co...?!
- To Harry...mój przyjaciel - Lou był obojętny i nie zwracał uwagi na pijanego gościa.
- On jest pijany.
- On zawsze jest pijany - kolejne obojętne zdanie wypowiedziane przez Louis'a.
- Przybywam z misją. Jestem w załodze, załodze Actimel'a !
Wstał i szedł w moją stronę, utrzymując ze mną kontakt wzrokowy, aż nagle.....

"Co Harry zrobi ? Tego dowiecie się w kolejnym odcinku !" Haha, jak to brzmi ;D

* * * * * * * * * *

Zapraszam do lajkowania naszej stronki na fb: www.facebook.com/JaramSieOneDirectionJakLiamWidelcami  oraz do wysyłania nam Waszych imaginów na:  jaramsieonedirection001@gmail.com   :***

Love u all ♥

- Puf ^.^

poniedziałek, 2 września 2013

2.

Poczułam ciepły dotyk ręki bruneta, obejmującej moją talię. W końcu zasnęłam. Rano chłopaka nie było w pokoju. Wstałam z łóżka i udałam się na dół po schodach. Sręciłam w prawo, szykując się do wyjścia, aż na niego natrafiłam. Był bez koszulki, mogłam więc obejrzeć jego wytatuowane ciało. Nie wiedząc, dlaczego, zaczęłam to robić. Nagle chłopak zaczął się śmiać. Jego prawa ręka powędrowała na mój policzek, a jego usta chciały mnie pocałować. Ja lekko go od siebie odsunęłam i skierowałam się w stronę drzwi.
- Em...co ty robisz ? - spytał.
- Wychodzę.
- A gdzie pójdziesz ? - coś miał z tymi niekończącymi się pytaniami.
- Do domu - odpowiedziałam cicho.
- Nie roumiem. Wczoraj mówiłaś, żebym nie odwoził cię do domu...
Poczułam się trochę dziwnie.
- To ma związek z ręką, tak ? - nie przestawał.
Spojrzałam na lewą, zabandażowaną rękę, a moje oczy znów zrobiły się szklane i przepełnił się łzami.
- Zostań, proszę - powiedział, po czym mocno mnie przytulił, tak, jakbyśmy znali się co najmniej kilka dobrych lat.
- Po co...? - zaczęłam płakać.
- Nie będziesz sama, a ja ci pomogę - podniósł mnie i posadził na kuchennym blacie.
Naprawdę nie chciałam wracać do domu, ale też nie chciałam mu się narzucać.
- No więc zostajesz - uśmiechnął się.
Zeskoczyłam z blatu. Brunet zrobił śniadanie. Zjedliwszy, zaczął już obmyślać plan na cały dzień, a nawet więcej:
- No to gdzie chcesz iść na poprawę humoru ? - spytał.
- Nigdzie - jego pytania na maksa mnie wkurzały.
- Ja mam lepszy plan. Najpierw pójdziemy do galerii, kupię ci coś, to podobno pomaga. Potem skoczymy sobie do lodziarni a później odniesiemy do domu zakupy. Wieczorem zrobimy sobie mały spacer po parku. Jutro... - nie dokończył, bo mu przerwałam:
- Nie będzie żadnego jutro. Dziś wracam do domu - rzekłam dość stanowczo.
- Aha...no ale zrealizujemy chociaż dzisiejszy plan, c'nie ? - puścił do mnie oczko.
- Bardzo chętnie, ale myślę, że nie. Nie znam cię, nie wiem o tobie NIC. Poza tym nie wzięłam ze sobą portfela - próbowałam zakończyć temat rozmowy.
- Tym lepiej. Ja zapłacę - chłopak nie dawał za wygraną.
- Nie pozwolę na to, żebyś wydawał na mnie kasę.
- Pozwolisz - droczył się ze mną.
- Nie będziesz...
- Ciii - szepnął brunet, kładąc palec na moich ustach, żebym przestała już cokolwiek mówić. - No jak nie masz nic przeciwko, to się szykuj.
Pomimo zmęczenia, wykonałam polecenie i już po około piętnastu minutach byliśmy w galerii. Nie chciało mi się tam siedzieć, dlatego nie byliśmy tam aż tak długo. Brunet, którego nadal nie znałam imienia, nosił kilka toreb. Nie wiedziałam, co kupił, co w nich jest, czy dla kogo. Uznałam więc, że kupił to po prostu dla siebie. Następny przystanek. Lodziarnia. Tam było już trochę milej, chociaż nie wiele rozmawialiśmy. Według jego planu, odłożyliśmy zakupy w domu i udaliśmy się do parku. Tam było zdecydowanie milej. Przez chłopaka wreszcie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Nagle zaczął padać deszcz.
- Ugh, deszcz. Muszę iść - powiedziałam.
- Odprowadzę cię.
- Nie trzeba. Mieszkam z ulicę stąd - upierałam się.
- Poczekaj. Zanim pójdziesz...
- No... - próbowałam dowiedzieć się, o co mu chodzi.
- Kocham cię - wyznał.
- Oh, nie wiem co powiedzieć.
- To nic nie mów. Nie oczekuję, że powiesz "Ja ciebie też" czy coś w tym stylu.
- To dobrze - uśmiechnęłam się do niego.
- Tym razem nie odepchniesz mnie, jak cię pocałuję ? - deszcz padał jeszcze mocniej.
- Nie.
- To co tak stoisz jak dreffno ?
- No wiem. Jestem zszkowana - tłumaczyłam się.
- Zobacz... - brunet złapał moje obie ręce i oplótł je sobie wokół szyji. - Teraz przybliż mnie do siebie.
- Eeee... - powoli zaczęłam go do siebie 'przybliżać'.
- Co ty taka delikatna, mocniej - uśmiechnął się, po czym przygryzł dolną wargę.
Już po chwili patrzyliśmy sobie prosto w oczy.
- Na to czekałem - szepnął brunet.
Delikatnie mnie pocałował, chcąc sprawdzić, czy ja też tego chcę. Gdy to wyczuł, kolejny pocałunek był już bardziej namiętniejszy. Staliśmy tak sobie na środku parku, cali przemoczeni, całując się. Zdawało mi się, że on jeszcze nie chciał tego kończyć, ale ja na serio musiałam już iść. Każdy kolejny jego całus był bardziej namiętny. W końcu udało mi się od niego odkleić. Moja mina przypominała: "Hm...co się przed chwilą do cholery stało ?!", ale poznając po jego minie, wywnioskowałam, że mu się podobało i ma ochotę na więcej. Szłam już w kierunku domu, gdy on dał mi małą karteczkę. Weszłam do swojego pokoju, i spostrzegłam, że nie przeczytałam co jest na kartce.....

Poczekam z kilka dni, zanim dodam następną część...będzie bardziej tajemniczo, bo nawet nie wiecie o kim jest ten imagin. Liam ? Louis ? Harry ? A może Justin Bieber ;D ?
Ale jam zła, hahah ;p
Love u all ♥

* * * * * * * * * *

Zapraszam do lajkowania naszej stronki na fb: www.facebook.com/JaramSieOneDirectionJakLiamWidelcami  oraz do wysyłania nam Waszych imaginów na:  jaramsieonedirection001@gmail.com   :***

- Puf ^.^

piątek, 30 sierpnia 2013

1.

Jak zawsze z rana wyjrzałam przez wielkie okno, by sprawdzić jaka pogoda. Ugh. W Londynie znowu pada. Od razu moją twarz przepełniły smutki. Usiadłam przed wielką szafą otwierając jej drzwi i myśląc o wyborze stroju. W końcu zdecydowałam się na fioletowe rurki i cieplutki beżowy sweterek. Ostatecznie włożyłam białego iPhone'a i słuchawki w tym samym kolorze do kieszeni, po czym zeszłam na dół. Kolejne 'ugh'. Jak zwykle nikogo nie ma. Mama i Steve wyjechali, a Alice wyszła. Zakładawszy moje czarne Converse'y, spojrzałam na pociętą rękę. Owinęłam ją bandażem i wyszłam z domu. Po wyjściu włożyłam do uszu słuchawki puszczając ulubioną piosenkę. Postanowiłam, że pójdę w nieznajomym kierunku. Nagle zobaczyłam moją przybraną siostrę. Siedziała na murku z jakąś dziewczyną, pewnie jej kumpela.
- Alice ? - zaczęłam rozmowę.
- Czego chcesz ?! - odparła jedenastoletnia smarkula.
- Gdzie rodzice ? - spytałam.
- Wyjechali, nie widać ?!
- A...kiedy przyjadą ? - zadałam jej kolejne pytanie.
- Za miesiąc.
- Aha - odparłam, chcąc zakończyć rozmowę z chamskim dzieckiem. Szłam dalej. Tak wciągnęłam się w piosenkę, że nie spostrzegłam, iż jestem na jakiejś łące. Nigdy w życiu tam nie byłam. Co ja do cholery tu robię ?! Nie wiedziałam jak się tam znalazłam. Wielki las i równie dużą łąkę dzieliło małe, ale urocze jeziorko, nad którym wędkowali dwaj panowie. Wyłączyłam piosenkę i schowałam telefon spowrotem do kieszeni.
- Em...dzień dobry ! - przywitałam się z nimi
- Hej hej ! - wypalił jeden.
- Bo ja...jak mogę wrócić stąd do centrum Londynu ? - nie umiałam znaleźć odpowiedniego słowa.
- Tamtędy - drugi wskazał drogę.
- Dziękuję z całego serca.
- Dla zagubionych ludzi wszystko - uśmiechnął się jeden z nich.
- Hah.
Zakończyłam rozmowę i pobiegłam we wskazanym przez wędkarza kierunku. Dobrym kierunku bo szczęśliwie wróciłam do centrum. Skracając drogę do domu, poszłam przez tajemnicze, ciemne alejki. Zobaczyłam, że ktoś do mnie biegnie. Raczej nie ktoś, tylko coś. Był to pies. Duży, groźny, rzucił się na mnie. Starałam się nie ruszać. Pies po chwili odbiegł rozwścieczony. Zniknął za zakrętem a ja podniosłam się. Po chwili znowu leżałam na ziemi, zwijając się z bólu nogi. Przez tę alejkę nie chodziło wiele ludzi. W tamtej chwili byłam tylko ja i jakiś brunet. Zauważył mnie na ziemi, więc podbiegł bliżej z przestraszonym wzrokiem.
- Co się stało ?! - spytał.
Nie byłam w stanie nic mu odpowiedzieć.
- Halo...słyszysz mnie ?
Lekko pokiwałam głową, dając znak, że go słyszę. Po tym wziął mnie na ręce i zaniósł do samochodu. Zapalił silnki i pojechał do szpitala. Tam zaszyli moją nogę po ugryźnięciu psa. Po godzinie mogłam wyjść ze szpitala. Zaniósł mnie spowrotem do samochodu i spytał:
- Gdzie mieszkasz ? Odwiozę cię do domu.
- Tylko nie tam, proszę - odpowiedziałam chłopakowi.
- Mhm - mruknął tylko to i odjechał.
Kompletnie nie wiedziałam, co się dzieje.
- Gdzie jedziemy ? - spytałam.
- Do mnie - odparł obojętnie i dodał gazu.
Po chwili dosłownie byliśmy u niego w domu. Nie mogłam chodzić, ale jak zwykle on mnie zaniósł. Zaniósł mnie do swojego salonu, po czym położył mnie na czarnej skórzanej sofie.
- Boli ? - nie przestawał zadawać tych pytań.
- Taak.
- Zagoi się, wytrzymasz - pogładził mnie po udzie i lekko się uśmiechnął.
Z zaciekawieniem obserwowałam jego ruchy. Kolejny raz wziął mnie na ręce, tym razem skierował się w stronę jego sypialni.
- Zmęczona ? - zadał kolejne cholerne pytanie kładąc mnie na jego łóżku.
- Tak.
- Prześpij się. Śmiało, nic ci nie zrobię.
Nic nie byłam w stanie odpowiedzieć. Zasnęłam. Po przebudzeniu się spojrzałam na zegarek. Wyliczyłam, że jest środek nocy i spałam tylko 4 godziny. A obok mnie słodko spał przystojny brunet. Nawet nie znałam jego imienia. Przypomniało mi się wczorajsze zdarzenie, od tego momentu zaczęłam bać się większych psów. Mała łezka spłynęła mi po policzku. Otarłam ją moją lewą, zabandażowaną ręką. Zdjełam bandaż. Cała ręka w ranach po cięciu. Od nadgarstka, po sam łokieć. Każda znaczy coś innego, przypomina o Steve'ie, moim ojczymie, który znęca się nade mną psychicznie i wielu innych smutnych momentach w moim życiu. Nagle chłopak obok mnie obudził się. Na początku nic nie kojarzył ale po chwili zobaczył moją lewą rękę. Przyłożył ją do swoich ust, delikatnie całując każdą z ran, jakby to miało mnie uzdrowić.
- Nigdy więcej tego nie rób - powiedział, po czym bardzo delikatnie pocałował swoimi ustami ostatnią ranę.
W każdym razie, odwróciłam się od niego i spowrotem próbowałam zasnąć.....

* * * * * * * * * *

Zapraszam do lajkowania naszej stronki na fb: www.facebook.com/JaramSieOneDirectionJakLiamWidelcami  oraz do wysyłania nam Waszych imaginów na:  jaramsieonedirection001@gmail.com   :***

Love u all ♥           - Puf ^.^

piątek, 23 sierpnia 2013

Imagin 1 cz.21 ( ost )

H: Chyba wiem, co masz na myśli...
T: Chodźmy spać.
H: Co ?!
T: Jestem wykończona po skakaniu na trampolinie. O czym myślałeś ?
H: Nie ważne już...xD.
T: Ahaaa...
Poszliście spać. Rano obudziłaś się o 09.11. Zasmuciłaś się bo obok ciebie nie było Hazzy. Zeszłaś na dół po schodach. Ujrzałaś go jednak w kuchni, przy stole, na którym było gotowe, pysznie wyglądające śniadanie.
T: Wow...fajnie to wygląda.
H: Dla ciebie wszystko.
T: Cieszę się, że to dla mnie ale nie jestem głodna.
H:   :(
T: Just kidding ! Dziękuję.
H: Hah. * całuje cię *
Zjedliście śniadanie i razem postanowiliście, że pójdziecie do Louis'a, wytłumaczycie mu wszystko i przeprosicie go.
* u Louis'a *
Lou: [T.I.] ? Harry ?
T: Hej.
Lou: O co wam chodzi ?
H: Bo my mamy sprawę.
Lou: No dobra, ale jaką ?
T: No właśnie bo...
Lou: ...
T: Ja...nie mogę. Niech Hazz ci powie.
H: Co ?
Lou: Gadaj o co chodzi.
H: Bo...jakby...jesteśmy...
Lou: ...
H: ...znowu razem.
Lou: What ?!
T: Ja przepraszam Lou.
Lou: Ale...
T: Musisz się z tym pogodzić.
Lou: ...
T: Będzie dobrze. * tulisz go *
Na szczęście Lou pogodził się z tym i wybaczył ci. Wieczorem postanowiliście po prostu posiedzieć na sofie i pooglądać jakiś horror, który zapewne nie będzie ani trochę straszny. Okazało się, że film był w miarę straszy, ale nie jakoś wyjątkowo przerażający. Byliście w domu u Harry'ego ( ty i on...mrał xD ). Twój nowy dom stał pusty, całkiem pusty. Każdy z chłopców z 1D ma swój własny dom. Zayn mieszka z Perrie, ty z Harry'm. Nagle wpadłaś na genialny pomysł.
T: Wiem !
H: Haha. Co ?!
T: Już wiem.
H: No cieszę się, ale co wiesz ?
T: Co zrobić z moim domem.
H: No i...?
T: Oddamy go moim rodzicom.
H: Po co ?
T: Z Londynu do Holmes Chapel jest dość daleka droga. Mogliby tam mieszkać.
H: Myślałem, że ty chcesz w nim zamieszkać.
T: Ja ? Nie powiem, dom jest przecudny ale wolę mieszkać z tobą.
H: No wieeem * całuje cię *
T: Ej...no...a ty co o tym sądzisz ?
H: Oddaj go swoim rodzicom. Tak będzie lepiej xD.
T: Okey.
Tak też zrobiliście: oddaliście dom twoim rodzicom. Ucieszyli się, mieli łatwiejszy dostęp do miasta, do sklepów, do Tesco xD ( już zaczyna mi odbijać xD ). Ogólnie wszystko zaczęło się układać...nawet Liam zaczął spotykać się z Jade. Ty i Hazz postanowiliście, że wyjedziecie na wakacje. Długo myśleliście nad miejscem aż w końcu wybraliście...Polskę :D. Wasz hotel znajdował się w centrum Sopotu. Szkoda tylko, że oboje byliście z Anglii i nie umieliście rozmawiać po polsku ale to dla was żadna przeszkoda. Bardzo podobało wam się nad polskim morzem pomimo setek fanów przed waszym hotelem i na plaży. Całymi dniami siedzieliście na plaży, ćwiczyliście m.in. smażing i opalaning ;D. Pływaliście, szaleliście, dobrze się bawiliście...mieliście udane wakacje. Po dziesięciu dniach wróciliście do Anglii, do Londynu. Jakoś ułożyliście sobie życie...dalej byliście razem. Przeszłość była już nieważna...teraz liczyła się tylko przyszłość...

***KONIEC***

* * * * * * * * * *

Zapraszam do lajkowania naszej stronki na fb: www.facebook.com/JaramSieOneDirectionJakLiamWidelcami  oraz do wysyłania nam Waszych imaginów na:  jaramsieonedirection001@gmail.com   :***

środa, 21 sierpnia 2013

Imagin 1 cz.20

H: Więc jak cię pocałuję, to będę żył ?
T: Cicho już bądź. Pocałuj mnie.
H: Jak chcesz.
Hazz objął cię w pasie i namiętnie pocałował. Uśmiechnęłaś się przez pocałunek i znowu zaczęliście się całować. W tamtej chwili poczułaś, że nadal kochasz Harry'ego, a zarazem Lou. Nagle na taras weszła twoja mama i ujrzała cię podczas pocałunku z Harry'm.
T: O ! Mamo...
Mama: Hej. A co wy tu robicie ?
T: No wiesz...
M: Właśnie nie wiem.
H: Em...chodźmy do środka.
T: No...
M: Okey.
Wróciliście do środka. Po tak ok. godzinie wszyscy się zbierali. Twoi rodzice również musieli już wracać do Holmes Chapel. Pożegnałaś się z nimi i usiadłaś na sofie. Oprócz ciebie, w domu byli jeszcze Niall i Harry. Niall był na górze, ty i Hazz sami, na dole.
H: Ja też już pójdę. Pa.
T: Nie. Czekaj.
H: Więc teraz to ty mnie zatrzymujesz.
T: Ja...
H: Ty...
T: Kocham cię.
H: * wielkie oczy * Serio ?
T: Tak.
H: Jeszcze raz zadam to pytanie: A Louis ?
T: Dla nas nie liczą się żadne zasady.
H: Oh...* przygryza wargę *
T: Harry bo...
H: Znowu to robisz.
T: Ale co ? Hah.
H: Mówisz moje imię.
T: Harry...
H: Nie rób tak.
T: Niby czemu ?
H: Bo w końcu nie wytrzymam i cię pocałuję.
T: Będę tak mówić co chwila.
H: Eh...ok. Zbieram się.
T: Ale Harry... :D
H: Przestań. Prowokujesz mnie.
T: No ale Harry... :D
H: Sama chciałaś. * całuje cię *
W tej chwili Niall zszedł na dół.
N: Oh my god.
T: O...hej Niall.
N: Gdzie Lou ?
T: Musiał iść.
N: Ale wy...
H: No wiemy...całowaliśmy się ale ciii...
N: [T.I.], jesteś dziewczyną Louis'a. Ty nie możesz...
T: Ja wiem, ale...
N: Nie możesz !
H: Spokojnie, nie krzycz.
N: No ale...Louis będzie zły.
T: Muszę mu wszystko wytłumaczyć.
H: Czyli nie kochasz Lou.
T: Kocham...ale do ciebie czuję coś więcej niż do Louis'a.
H: Rawrrr.
T: Hah. Niall, zostaw nas samych.
N: What ?! Niby po co ?!
H: Nie twoja sprawa.
N: Właśnie moja. Chcę wiedzieć, co będziecie robić. ( xD )
T: Naprawdę ?
N: TAK.
H: Będziemy się całować, bo jakoś dzisiaj wszyscy nam w tym przeszkadzają, a potem się zobaczy.
N: CO ?! Co 'się zobaczy' ?!
T: Dobra, braciszku, na ciebie już czas...
N: Ale jak to ?!
H: Bajo bajo ! * odprowadza go i zamyka drzwi *
* bez Niall'a  xD *
T: Więc...
H: Więc...
T: Jesteśmy sami.
H: Całkiem sami.
T: W pustym domu.
H: Możemy robić wszystko...
T: Zupełnie wszystko.
H: Co tylko chcemy.
T: Nom.
H: * słodki uśmieszek *
T: Trampolina ?
H: Z wielką chęcią   :D
Poszliście skakać na wielkiej trampolinie. Zachowywaliście się jak kompletne dzieci NEO :D. Skakaliście bez przerwy przez kilka godzin, a potem padliście na trampolinie jak dwa placki ( xD ).
H: Chce ci się jeszcze skakać ?
T: Nie...jestem wykończona.
H: Oh god. To...co będzie teraz ?
T: A co ma być ?
H: No właśnie nie wiem.
T: Hmmm. Co możemy jeszcze porobić ?
H: Tu jest basen. Chodźmy popływać.
T: Chyba zapomniałeś o czymś. Nie umiem pływać.
H: A no tak.
T: No to...
H: Eh...co tu robić ?
T: Mam pomysł.
H: Hę ?
T: Jest noc.
H: ...
T: Jest ciemno i wgl.
H: Chyba wiem co masz na myśli...

* * * * * * * * * *

Zapraszam do lajkowania naszej stronki na fb: www.facebook.com/JaramSieOneDirectionJakLiamWidelcami  oraz do wysyłania nam Waszych imaginów na:  jaramsieonedirection001@gmail.com   :***

środa, 14 sierpnia 2013

Imagin 1 cz.19

Wyszłaś z mamą na taras nowego domu. Było tam pięknie.
Mama: Słonko...wiesz...czegoś nie rozumiem.
Ty: Czego dokładnie ?
M: Wydaje mi się, że Harry był twoim chłopakiem, a nie Louis.
T: No niby ta...ale teraz Lou jest moim chłopakiem.
M: Ale...jak to ?
T: Nie ważne. To długa historia.
M: Ahhh...
T: Chodźmy zjeść tort.
M: Dobra.
Wróciłyście do środka i wszyscy razem zjedliście pyszny, czekoladowy tort.
N: Cieszysz się z tego prezentu ?
T: Baaardzo ! Niby dlaczego myślisz, że nie ?
N: Bo jak zobaczyłaś go po raz pierwszy to miałaś dziwną minę.
T: Byłam zmęczona.
N: Aha.
T: Ale dom jest przepiękny !
N: Serio ?
T: Jest naprawdę cudny ! Dziękuję.
N: To nie do mnie podziękowania.
T: To do kogo ?
N: Ja tylko kupiłem ten dom. Musisz podziękować rodzicom i Harry'emu. Oni wybrali meble, kolorystykę, dopracowali wszystkie szczegóły...
T: Czekaj, czekaj...!
N: ?
T: Harry'emu ?!
N: No ta...
T: On pomagał w wystroju domu ?!
N: Tak...zrobił większość.
T: Kiedy on to robił ? Przed wyjazdem prawie cały czas spędzał ze mną.
N: Pracował w nocy.
T: Przecież mieszkaliśmy razem. Jestem pewna, że w nocy był obok mnie.
N: Ale on robił to jak jeszcze nie mieszkaliście ani nie byliście razem.
T: Ahaaa...
* idziesz do Hazzy *
T: Harry...
H: ?
T: Chodź na chwilę na taras.
H: Em...ok.
* na tarasie *
T: No bo...
H: Tak ?
T: Chciałam ci podziękować za pomoc w wykończeniu tego domu.
H: Nie ma sprawy. Dla ciebie wszystko.
T: Eh...
H: W ogóle to skąd to wiesz ?
T: Niall mi powiedział.
H: Aha.
T: A...jak tam praca przy płycie ?
H: Nijak.
T: Jak to ?
H: Zerwałem ten kontrakt.
T: Dlaczego ?
H: Bo...bo cię kocham i chcę, żeby było jak dawniej...jak byliśmy w Holmes Chapel...żadnych zasad, żadnych ludzi, żadnych mediów.
T: Harry...
H: Kocham jak mówisz moje imię.
T: Już o tym mówiliśmy.
H: Ale...
T: Nie dasz mi spokoju, tak ?
H: Nie, bo cię kocham i nie odpuszczę tak łatwo.
T: Cholera.
H: Daj mi szansę.
T: Najpierw mnie w sobie rozkochałeś, a potem mnie zostawiłeś.
H: Byłem głupi...przepraszam.
T: Jak mam ci wierzyć, że znów mnie nie zostawisz ?
H: Obiecuję.
T: Ta...ile ja to razy słyszałam...
H: Przemyśl to. Louis nie jest dla ciebie dobrym chłopakiem.
T: A ty niby jesteś ? Ty mnie prędzej zdradzisz niż Lou. Ty mnie prędzej zostawisz...a no tak. Już to raz zrobiłeś.
H: Możemy już o tym zapomnieć ?
T: Nie. Pomyśl. Gdybyś nie wyjechał do LA nie byłabym z Lou. Byłoby tak, jak dawniej.
H: Wyjechałem i żałuję.
T: No ta.* próbujesz wejść spowrotem do środka *
H: Czekaj. * zatrzymuje cię *
T: Harry...
H: Gdy wymawiasz moje imię...mam ochotę cię pocałować.
T: To dlaczego tego nie zrobisz ?
H: Wściekniesz się na mnie.
T: Zrozumiem to.
H: A Lou ?
T: Przecież ciebie nie obchodzą zasady.
H: Czy ja wiem ? Jest opcja, że Louis mnie zabije.
T: Lou bawi się w środku z resztą. My jesteśmy tutaj, na tarasie.
H: Czyli, że jednak mnie kochasz ?
T: Tego nie powiedziałam.
H: Więc jak cię pocałuję, to będę żył ?
T: Cicho już bądź. Pocałuj mnie.
H: Jak chcesz.
.....

* * * * * * * * * *

Zapraszam do lajkowania naszej stronki na fb: www.facebook.com/JaramSieOneDirectionJakLiamWidelcami  oraz do wysyłania nam Waszych imaginów na:  jaramsieonedirection001@gmail.com   :***

wtorek, 13 sierpnia 2013

Imagin 1 cz.18

Rano obudziłaś się w sypialni obok słodkiego Louis'a, który jeszcze spał. Po chwili również się obudził.
Lou: Jak się spało ?
T: Dobrze, a tobie ?
Lou: Genialnie. * całuje cię *
T: Hah. Kocham cię.
Lou: Ja ciebie też. * znów cię całuje *
Nagle usłyszałaś dzwonek do drzwi.
* DING DONG *
Ty i Louis zeszliście na dół i otworzyliście drzwi. Okazało się, że to był...Harry ! Kompletnie nie wiedziałaś po co przyszedł i o co mu chodzi.
T: H-Harry ?
H: Witaj.
T: P-Po co ty...?
H: Co to jest ?!
W tamtej chwili Hazz pokazał ci tamtą gazetę ze zjdęciem przedstawiającym ciebie i Lou i tytułem "Kto to jest ?!".
T: Gazeta.
H: Czemu ? Myślałem, że mnie kochasz.
T: Kochałam cię dopóki nie wyjechałeś do LA i mnie nie zostawiłeś.
H: Mogłaś jechać ze mną.
T: A ty mogłeś być raz mądry i ze mną zostać.
H: Dostałem propozycję nie do odrzucenia.
T: I zamiast niej odrzuciłeś mnie.
H: Jesteś z Louis'em ?
T: Tak, a co ?!
H: Nic. Zostaw nas na chwilę samych.
T: NIE.
H: Nie ?!
T: NIE.
H: Dlaczego ?!
T: Jak was tu zostawię, to jestem pewna, że zaczniecie się bić.
H: Zostaw nas samych.
T: NIE !
Lou: Spokojnie. Harry chce porozmawiać.
T: Ta. Na pewno.
H: Zostaw nas samych.
T: Jak chcesz. Ja idę się przebrać i wychodzę.
Lou: Gdzie pójdziesz ?
T: Odwiedzę Niall'a.
Lou: Ok. Wracaj szybko.
T: No nie wiem.
Zrobiłaś tak jak planowałaś: przebrałaś się i poszłaś do Niall'a. Tylko on nigdy cię nie oszukał. Mogłaś powiedzieć mu wszystko. On zawsze cię wysłuchiwał i ci pomagał. Nawet nie chciałaś myśleć o tym, co teraz dzieje się w domu Lou. Postanowiłaś wcześniej wrócić do domu i sprawdzić sytuację xD. Nie było tam nikogo. Dom był pusty. Nagle zadzwonił twój telefon. Na wyświetlaczu był napis "Lou". Postanowiłaś odebrać.
* przez telefon *
Lou: Halo?
T: Tak Lou ?
Lou: Chodź szybko.
T: Co ?! Gdzie ?!
Lou: Do tego domu, co ci Niall go kupił.
T: Niby po co ?!
Lou: Nie pytaj się tylko chodź szybko.
T: No ok ok, już idę.
Nie wiedziałaś po co masz tam iść. Jednak tam poszłaś. Światła były zgaszone. Weszłaś do środka. Nagle wszystkie światła się zapaliły. Ujrzałaś: Louis'a, Niall'a, Harry'ego, Liam'a, Zayn'a, Perrie, Jade ( Jade Thirlwall, przyjaciółkę Pezz, są razem w zespole Little Mix ) swoich rodziców. Wszyscy krzyczeli "Happy Birthday !". Zobaczyłaś wielki tort. Przez to wszystko kompletnie zapomniałaś o swoich własnych urodzinach.
T: O boże...
Lou: Podoba ci się ?
T: Nawet nie wiesz jak ! Jest cudownie ! * całujesz go *
Mama: Hej słonko !
Ty: Mamo ! Cześć ! * tulisz ją *
Tata: Hej !
Ty: Tato ! Hejo ! Ale się cieszę !
Jade: Witaj. Jestem Jade Thirlwall. Miło mi cię poznać.
T: Hej.
Perrie: To moja przyjaciółka z zespołu.
T: Wiem. Kocham Little Mix. Jesteście genialne.
P i J: Dzięki.
T: Hah.
H: Hej kochanie.
T: Kochanie ? Zdaje mi się, że jestem dziewczyną Louis'a.
H: A no tak. Przepraszam.
T: Aha.
Liam i Zayn: Hejo !
T: Hej chłopaki. * tulisz ich *
N: Wszystkiego naj siostrzyczko ! * tuli cię *
T: Dzięki !
Mama: Słonko, chodź na chwilkę.
T: Ok...
.....

* * * * * * * * * *

Zapraszam do lajkowania naszej stronki na fb: www.facebook.com/JaramSieOneDirectionJakLiamWidelcami  oraz do wysyłania nam Waszych imaginów na:  jaramsieonedirection001@gmail.com

sobota, 10 sierpnia 2013

Imagin 1 cz.17

Spojrzałaś na pierwszą stronę gazety i zobaczyłaś siebie i Lou z tytułem "Kto to jest ?!". Gdy Louis to zobaczył, podarł gazetę i wrzucił do kominka.
Z: Louis...
Lou: Co ?!
Z: Uspokuj się.
Lou: Eh...
P: Będzie dobrze.
Lou: No nie wiem...
Z: Ale my wiemy...musimy już iść. Pa.
Lou: Pa.
Zostaliście sami. Siedzieliście w ciszy w salonie po południu. Nagle Lou zaczął rozmowę.
Lou: Ja...ja przepraszam.
T: Ok ale za co ? xD
Lou: Okłamałem cały świat.
T: Co ty gadasz ?
Lou: Dziś jak udzieliłem tego wywiadu, powiedziałem, że jesteśmy razem, a to nie jest prawda.
T: Oj tam, oj tam.
Lou: Ale...ja nie powiedziałem tego przez przypadek i bez powodu.
T: To po co to powiedziałeś ?
Lou: Bo...bo ja chcę, żebyśmy byli razem i jeśli chcesz to...?
T: Chcę...i to bardzo.
Wtedy namiętnie go pocałowałaś. Nadal czułaś coś do Harry'ego, ale to uczucie powoli wygasało. W związku z tym, że było dopiero popołudnie, zjadłaś z Louis'em obiad i poszliście odwiedzić Niall'a, który wrócił właśnie z Holmes Chapel.
* u Niall'a *
T: Braciszku !!! xD
N: Siostrzyczko !  * tuli cię *
Lou: Hej Niall !
N: Hej stary ! Co tam u was ?
Lou i T: Spoko.
N: A...gdzie Harry, twój chłopak ? * klepie cię po ramieniu *
T: To jest mój były chłopak.
N: Co ?! Zranił cię ?!
T: Odszedł z 1D i wyjechał do LA, żeby nagrać solową płytę. Dostał taką propozycję. Rozstaliśmy się. To nie miało sensu.
N: Ok...już nie płacz. * tuli cię *
T: Ale...ja nie płaczę. Nie tęsknię za nim.
N: Tym lepiej.
T: Aha.
N: Kochałaś go.
T: No ta...
N: Przykro mi.
T: Spoko...teraz jestem z Louis'em i...
N: ...co ?! Co ?! CO ?!
T: Ale co ? xD
N: * do Lou * Jak ją skrzywdzisz to...* grozi mu *
Lou: Spokojnie...nie skrzywdzę jej.
N: Ale Hazz ją skrzywdził.
Lou: On jest nieobliczalny. Jest zdolny do wszystkiego. Ja tego nie zrobię.
N: Mam nadzieję.
T: Dobra...już się nie kłóćcie.
N: O właśnie !
T: Co ?
N: Mam dla ciebie niespodziankę.
T: Tak ? Jaką ?
Lou: Nie pamiętasz ? Mówiłem ci o niej przy naszym pierwszym spotkaniu.
T: No mówiłeś, że Niall ma dla mnie niespodziankę, ale nie mówiłeś jaką...
N: Zaraz się dowiesz. Idziemy.
T: Co ? Gdzie idziemy ?
N: Zobaczysz.
T: Aha. Ok.
* kilka przecznic dalej *
T: No i...
N: Już. Podoba ci się ?
T: No ale co ma mi się podobać ?
N: No dom.
T: Co ?! Kupiłeś mi DOM ?!
N: No tak.
T: Ale ja mieszkam z Louis'em.
N: No to przeprowadzicie się tu.
T: Co ?! Zaliczyłam już 3 przeprowadzki. Czwartej nie zniosę.
N: No proszę. To było wszystko dla ciebie.
T: Wiesz...pomieszkam jeszcze kilka dni z Lou i się tu przeprowadzę.
N: Świetnie. * tuli cię *
Nialler wrócił do siebie, a ty z Louis'em do jego domu.
* w domu Lou *
Lou: Zmęczona ?
T: Trochę...
Lou: Więc nie odepchniesz mnie jak zrobię tak ? * łaskocze cię *
T: Haha. Nie.
Lou: A jak zrobię tak ? * całuje cię po szyji *
T: Też nie.
Lou: A teraz ? * całuje cię namiętnie *
T: Na pewno nie.
...i chyba każdy wie co było dalej...xD
Rano obudziłaś się w sypialni obok słodkiego Louis'a, który jeszcze spał.....

* * * * * * * * * *

Zapraszam do lajkowania naszej stronki na fb: www.facebook.com/JaramSieOneDirectionJakLiamWidelcami

czwartek, 8 sierpnia 2013

Imagin 1 cz.16


...i zadzwoniliście przez Skype'a do Hazzy. Chciałaś go przeprosić.
T i Lou: Hejo !
H: Hejka Lou. Cześć kochanie.
T: No ta...
H: ...
T: Bo ja...chciałam cię przeprosić, że wczoraj tak na ciebie naskoczyłam. Poniosło mnie.
H: Ahaaa...spoko.
Lou: No to co tam u ciebie ? Jak płyta ?
H: Dobrze. Trochę wolno wszystko ' idzie '.
Lou: Ah...
H: A co u ciebie ?
Lou: Fajnie...nawet bardzo fajnie.
H: Fajnie...czyli ?
T: No wiesz...tak jakoś tak...
Lou: ...no tak jakoś...
T: ...no i tak...no...
Lou: Haha. * całuje cię *. Tego nie da się tak łatwo opisać.
T: No...
H: Ahaaa...wiecie...ja kończę już...pa !
T i Lou: Paaa !
H: * rozłącza się *

Kiedy Lou pocałował cię, Harry od razu zrobił taką dziwną minę i już chciał się rozłączyć tak jakby mu na tobie już nie zależało. Ciebie to natomiast wcale nie obchodziło. Jakiś czas potem, poszłaś z Louis'em do parku.
T: Ej...Louis...mam dziwne pytanie...
Lou: Pytaj śmiało.
T: Co się wczoraj stało ? xD. Sorry, ale nic nie pamiętam. Wiem tylko, że byliśmy w klubie.
Lou: No powiem ci...ale na serio chcesz to wiedzieć ?
T: Tak.
Lou: Więc byliśmy w klubie...
T: To to ja wiem.
Lou: ...i tak jakby się upiłaś. Potem zaczęłaś gadać różne głupie rzeczy...
T: Jakie konkretnie ?
Lou: ...w sensie że gadałaś nie na temat...
T: Aha...
Lou: ...i wtedy ja cię pocałowałem i powiedziałem...albo nie.
T: Powiedz co powiedziałeś.
Lou: Eh...powiedziałem, że cię kocham bo to prawda.
T: A ja wtedy co powiedziałam ?
Lou: Że też mnie kochasz.
T:   o.O
Lou: Ale ja wiem, że ty mnie nie kochasz. Byłaś wtedy pijana. Gadałaś głupstwa. Ty kochasz Harry'ego.
T: Kto tak powiedział ?! Harry mnie olał. On mnie nie obchodzi.
Lou: Nie ?
T: Nie. Ja na serio cię kocham.
Lou: Więc wczoraj nie kłamałaś...
T: Nie. Kocham cię Louis.
Lou: Ja ciebie bardziej.
T: Nie-e.
Lou: Ja wiem lepiej.
W tamtej chwili złączyliście swoje usta ( xD ). Od razu otoczyli was paparazzi z pytaniami : "Louis, kto to jest ? Czy to dziewczyna Harry'ego Styles'a ? Co będzie z Eleanor ? Zdradzasz ją z dziewczyną najlepszego kumpla ? Czy Harry o tym wie ???". Nie dali wam chwili spokoju. W końcu Louis wkurzył się i udzielił im wywiadu, żeby to wszystko wyjaśnić.
Lou: Chcecie znać prawdę ?! Chcecie ?! Bardzo proszę. To jest [T.I.] była dziewczyna Harry'ego, który wybrał solową karierę, zamiast miłości swojego życia. I...tak. Jesteśmy razem. Ja ją kocham. A Eleanor to...to tylko 'zmyłka'. To [T.I] jest moją dziewczyną. Nie obchodzi mnie, co powie na to Harry lub El. Oni już nie stoją nam na drodze, a jeśli będą próbowali...nie dam się tak łatwo. Żegnam.
W tamtej chwili Lou złapał cię za rękę i poszliście w stronę domu. Paparazzi nie dali by wam spokoju, gdybyście zostali w parku czy coś. Gdy weszliście do domu, Lou rzucił poduszką xD. Widać, że był mocno wkurzony.
Lou: Cholera.
T: Nieźle się wpieniłeś.
Lou: No...
Nagle do waszego domu wpadli Zayn i Perrie.
Z: Louis !  [T.I.] !
T: Zayn ? Pezz ? Po co wy...?
P: Zobacz to. * podaje ci gazetę *
T: O nie...

* * * * * * * * * *

Zapraszam do lajkowania naszej stronki na fb: www.facebook.com/JaramSieOneDirectionJakLiamWidelcami

środa, 7 sierpnia 2013

Imagin 1 cz.15


.....
Nie wiesz czemu się rozłączyłaś. Nawet nie wiedziałaś, czy ciągle kochasz Harry'ego. Odrzucił ciebie, przyjaciół, rodzinę i cały zespół One Direction dla wyjazdu do Los Angeles i możliwości nagrania solowej płyty. Natomiast czułaś, że coś łączyło cię z Louis'em od chwili, w której powiedział, że Eleanor to tylko 'zmyłka'. Przez Hazzę kompletnie zapomniałaś o tym, że byłaś szaleńczo zakochana w Louis'ie. Po chwili do pokoju wszedł Lou.
Lou: Co tak myślisz ?
T: Wiesz...rozmawiałam z Harry'm i się rozłączyłam.
Lou: Dlaczego ?
T: Olał wszystko dla swojej 'kariery'.
Lou: Ahaaa...rozumiem.  * tuli cię mocno *
T: Louis...
Lou: Hę ?
T: Bo...albo nie.
Lou: O co chodzi ?
T: Ok...już nic.
Lou: Aha...więc...może wieczorem pójdziemy do klubu ?
T: Do klubu ? Ok.
Lou: Świetnie.
T: Hah.
Zjadłaś obiad z Lou i razem poszliście do chorego Liam'a. Byliście u niego długo, aż do wieczora. Wróciliście do siebie, żeby się przebrać. Ubrałaś się w ciemnozieloną, lekką bluzkę na ramiączkach, czarne rurki i czarne buty na koturnie z ćwiekami. Dojechaliście do klubu, gdy zrobiło się ciemno. Ty i Louis usiedliście przy barku. Lou przyniósł wam po drinku. Jeden, drugi, trzeci...tyle razem wypiłaś drinków. Dwoma słowami: byłaś pijana. Nagle Lou złapał cię za rękę i pociągnął za sobą. Zatrzymał się przy ścianie klubu. Dalej nie szedł, nie miał gdzie.
T: Louis. Gdzie idziemy ?
Lou: Tutaj.
T: Do ściany ? Huehuehue.
Lou: Tak. Do ściany.
T: I co tu będziemy robić ?
Lou: Ciiiii...
T: ?
Lou: Nie mów nic.
T: Haha. Że co ?
Lou: NIE MÓW NIC.
T: Okey...już będę cicho.
Lou: Ciągle mówisz.
T: Tak ? O boshe...nie mogę nic mówić...już się uciszam.
Lou: Ile jeszcze mam czekać ?
T: Ale co ?
Lou: WTF ?!
T: Haha.
Lou: * całuje cię *
Tak tak. Dobrze przecztaliście: Lou cię pocałował. Wasz pocałunek był długi. Oboje tego chcieliście. Nikt już nie stał wam na drodze: ani Eleanor, ani Niall, ani Harry. Lou położył ręce na twoich biodrach. Przygryzłaś wargę i po chwili znowu się pocałowaliście. Louis całował tak namiętnie ! Nie chciałaś, by ta chwila kiedyś się kończyła. Czuliście się jak na chmurce...szkoda tylko, że po pijaku. To z Harry'm...to było już nieaktualne. Ale teraz zaczęłaś czuć coś do Lou. To było bardzo silne uczucie. Nie chciałaś tego stracić. Spełniło się twoje dawne marzenie - całowałaś się z Louis'em Tomlinson'em ale to już nie miało dla ciebie żadnego znaczenia bo czułaś się przy nim zupełnie normalnie.
Lou: Kocham cię.
T: Ja ciebie też.
Lou: Teraz spokojnie możemy być razem.
T: A Harry ?
Lou: On zrozumie.
T: Ahahahah.
Lou: Jesteś pijana.
T: Nie prafffda ! Nie krzycz na mnie !
Lou: To ty krzyczysz.
T: Ja ? Chyba sobie żarty robisz !
Lou: Uspokuj się. Jedziemy do domu.
T: Co ?! Ja nigdzie nie jadę !
Lou: Chodź.
T: NIE !
Lou: Nie to nie. * bierze cię na ręce *
T:   o.O
Tak właśnie Louis zaniósł ( xD ) cię do domu. Następnego dnia obudził cię całus w policzek od Louis'a. Zjedliście śniadanie i zadzwoniliście przez Skype'a do Hazzy. Chciałaś go przeprosić...

* * * * * * * * * *

Zapraszam do lajkowania naszej stronki na fb: www.facebook.com/JaramSieOneDirectionJakLiamWidelcami

wtorek, 6 sierpnia 2013

Imagin 1 cz.14


.....
Następnego dnia w ty, Zayn, Liam i Perrie ( dziewczyna Zayn'a ) zebraliście się w domu Harry'ego. Niall'a nie było, ciągle był w Holmes Chapel. Eleanor również nie mogła przyjechać.Czekaliście, aż Louis przywiezie ze szpitala Harry'ego, żeby się z nim pożegnać. W końcu przyjechali i mogłaś pożegnać się z Harry'm wyjeżdżającym na zawsze do LA.
P: Harry, będzie mi ciebie brakowało.
H: Mi ciebie też. * tuli ją *
Z: Ehhh...szkoda, że One Direction będzie miało teraz tylko czterech członków.
H: Przepraszam was.
L: Nie przepraszaj, wybrałeś lepszą 'drogę'.
H: Ehhh.
T: Będę tęsknić.
H: Ja bardziej...* całuje cię *
T: Pa Harry.* łzy w oczach *
H: Pa kochanie.

Nie ukrywałaś, było ci bardzo smutno. Uroniłaś malutką łezkę, która powoli spływała na twoim policzku. Nagle Lou przytulił cię od tyłu.
Lou: Nie płacz.
T: Łatwo ci mówić.
Lou: Każdy z nas to przeżywa. Będzie dobrze.
I Harry odjechał taksówką na lotnisko...eh. Zaczęłaś płakać. Lou przytulił cię jeszcze mocniej.
T: Louis, możesz już mnie puścić.
Lou: Mogę ale nie chcę...
T: Ehhh.
Lou: Mówie ci, będzie dobrze...
T: Nic nie będzie dobrze...straciłam najlepszego chłopaka na świecie...gdzie ja pójdę, co będę robić całe dnie ?
Lou: Nie bój się...ja już o to zadbam.
T: C-co ?
Lou: Nie będziesz już mieszkać z Niall'em...jesteś dorosła. Będziesz mieszkać u mnie.
T: U ciebie ?
Lou: Ehem.
T: A co z Eleanor...?
Lou: Eleanor to tylko przykrywka...przez nią mamy więcej fanów.
T: Czyli...ty z nią nie mieszkasz ?
Lou: Nie.
T: Ahaaa...
Lou: Chodź. Spakuj swoje rzeczy i jedziemy do mnie.
T: Boshe...tyle tych przeprowadzek.
Lou: To jest ostatnia.
T: Okey, to ja idę się spakować.
Poszłaś. Po południu byłaś już u Louis'a. Cały dzień spędziłaś z nim: byliście w parku, w Nando's, w centrum handlowym...tak praktycznie wszędzie gdzie chciałaś iść, tam Lou cię zabierał. Czułaś się przy nim bezpiecznie. Kiedy się sciemniło, wróciliście do domu Louis'a. Włączyliście jakiś horror, który wcale nie był straszny. W połowie filmu dosłownie w tej samej chwili, zasnęliście na sofie w salonie. Rano obudziłaś się tam gdzie zasnęłaś. Lou jeszcze spał. Poszłaś się ubrać. Na śniadanie postanowiłaś zrobić naleśniory ( moje naleśnioryyy <333 ). Nagle ktoś przytulił cię od tyłu. To nie był nikt inny, a Louis.
Lou: Witaj !
T: O, hej !
Lou: Hmmm...naleśniki ?
T: Tak.
Lou: Mniam...już nie mogę się doczekać.
T: Hah.
Lou: Może po śniadaniu zadzwonimy do Harry'ego...
T: Nie...pewnie ma wiele pracy nad swoją płytą...
Lou: Nie-e. I tak do niego zadzwonimy. Wiem, że chcesz go zobaczyć.
T: Zobaczyć ?
Lou: Zadzownimy przez Skype'a.
T: Okok.
Zjedliście naleśniki i zadzwoniliście do Hazzy.
<przez Skype'a>
H: Hej.
T: Jak praca przy płycie ?
H: Na razie idzie spoko.
T: Aha.
H: A jak u ciebie ?
T: Też spoko.
H: Chwila. Czemu dzwonisz ze Skype'a Louis'a ?
T: Jestem u niego. Tak naprawdę to u niego mieszkam.
H: Mieszkasz z Louis'em ?!
T: Tak.
H: Że jak ? A co ze mną ?
T: Rozstaliśmy się.
H: Ale...
T: * rozłączasz się *
.....

* * * * * * * * * *

Zapraszam do lajkowania naszej stronki na fb: www.facebook.com/JaramSieOneDirectionJakLiamWidelcami